Projekt nowelizacji ustawy o IPN przewiduje m.in., że w miejsce obecnej Rady IPN ma powstać Kolegium, które będzie tworzyło 9 naukowców powoływanych przez Sejm, Senat i prezydenta. Zgodnie z projektem zmieni się tryb wyboru prezesa Instytutu. Miałby tego dokonywać Sejm za zgodą Senatu, po zasięgnięciu opinii Kolegium IPN. Zmienić ma się też m.in. struktura instytutu i zakres kompetencji prezesa. Przewidywana jest też likwidacja wyodrębnionego zbioru zastrzeżonego znajdującego się w archiwum Instytutu.Poseł sprawozdawca komisji Marek Ast (PiS) poinformował w czwartek w Sejmie, że do projektu wiele poprawek zgłosiła zarówno opozycja, jak i PiS. "Projekt został przedyskutowany dogłębnie z udziałem także m.in. prezesa IPN. Część poprawek ulepszających projekt została uwzględniona" - zaznaczył Ast. Mirosława Stachowiak-Różecka (PiS) oceniła w debacie, że zmiany, które wprowadzi projekt, poprawią funkcjonowanie IPN i pozwolą mu na pełne wykorzystanie potencjału kadrowego. "Zależy nam, by Instytut działał jak najsprawniej, żeby miał jak najszersze kompetencje, żebyśmy w oparciu o badanie prawdy i pamięci budowali społeczeństwo, które będzie miało wiedzę i świadomość" - powiedziała posłanka. Jak dodała, PiS chce jeszcze wprowadzić do projektu zmiany redakcyjno-legislacyjne. Mężydło: Czysto polityczne Kolegium Antoni Mężydło (PO) podkreślił, że jego klub ma największe zastrzeżenia do trybu powoływania prezesa IPN i działania Kolegium Instytutu, zaproponowanego w projekcie. Jego zdaniem ze względu na tryb powoływania członków Kolegium "czysto polityczny, bez preselekcji kandydatów przez ośrodki akademickie i prawnicze", tylko zgłaszanych przez Sejm, Senat i prezydenta instytucja konkursu ma charakter "wyłącznie dekoracyjny". "Wszystkie decyzje dotyczące wyboru będzie podejmowała koalicja rządząca" - mówił poseł. Odnosząc się negatywnie do projektu ocenił, że "był pisany na kolanie" i wymaga wielu zmian. Zapowiedział, że jego klub zgłosi poprawki m.in. dostosowujące strukturę terytorialną IPN do podziału administracyjnego kraju. Według innej poprawki dotychczasowy prezes IPN ma sprawować swój urząd do końca kadencji, czyli do 27 czerwca. Brynkus: Zmiany w dobrym kierunku Zdaniem Józefa Brynkusa (Kukiz'15) zmiany w projekcie "generalnie idą w dobrym kierunku". "Gdy przyjrzymy się rozwiązaniom okaże się, że mogą one rzeczywiście posłużyć zdynamizowaniu funkcjonowania tej instytucji" - powiedział. Za pozytywne uznał przesunięcie początkowej cezury zainteresowań badawczych IPN na 8 listopada 1917 r. oraz dookreślenie zadań badawczych i edukacyjnych. Zaznaczył, że choć wiele zastrzeżeń kierowano do procedury wyboru prezesa IPN, to jego zdaniem w noweli przewidziano rozwiązanie, które zapewni "transparentność wyboru i wybór osoby, która podoła narzuconym obowiązkom". Według posła brak kryterium wyższego wykształcenia dla członków Kolegium IPN "nie jest przeszkodą". Jak ocenił, "spełniający go dotąd przedstawiciele środowiska historycznego byli zbyt mocno organizacyjnie i formalnie, a nawet finansowo powiązani z IPN". Za minus noweli uznał brak całkowitej likwidacji zbioru zastrzeżonego. Furgo: Mnożenie tych samych bytów W ocenie Grzegorza Furgo z Nowoczesnej projekt zawiera szereg niedociągnięć. Jak mówił, np. data początkowa prowadzonych przez IPN badań, czyli 8 listopada 1917 r., została "wybrana losowo", a w jej wyniku ofiary zaborców i walk narodowo-wyzwoleńczych sprzed tego dnia znajdą się poza zasięgiem zainteresowań IPN. Błędem - jego zdaniem - jest próba stworzenia Bazy Materiału Genetycznego, skoro dotychczas tym samym zajmowała się Polska Baza Genetyczna Ofiar Totalitaryzmów w Szczecinie. "Mnożenie tych samych bytów będzie skutkowało powstaniem molocha biurokratycznego. Nowela nie zakłada zwiększenia środków dla IPN, co może paraliżować jego prace. Na stanowisko prezesa IPN powinien być powołany wybitny specjalista, a upraszczając zasady konkursu osłabiacie to stanowisko, bo jako jedyny tej klasy w organach państwowych będzie wybierany zwykłą większością głosów. Będzie musiał też konsultować powołanie blisko 100 stanowisk z Kolegium, do którego wedle nowych kryteriów będzie mógł wejść każdy, nawet bez potrzebnego wykształcenia" - podkreślił Furgo. Paszyk: Powołanie prezesa będzie należeć do PiS Według Krzysztofa Paszyka (PSL) po lekturze noweli można powiedzieć, że "dobra zmiana trwa i niszczy kolejne elementy demokratycznego państwa prawa". Poseł krytycznie ocenił zmianę trybu powoływania prezesa IPN. "Powstaje pytanie, czy PiS pospiesznie chce przeforsować zmianę ustawy, by mieć pewność, że wygra kandydat przez nich wskazany. Z noweli wynika, że nowy proces powoływania prezesa należy do PiS od momentu zgłoszenia kandydatury przez opiniowanie po wybór. To niespotykane, że tak chcecie państwo upolitycznić funkcjonowanie tak ważnej instytucji dla badania polskiej historii" - zaznaczył Paszyk. Jak dodał, na takie zawłaszczenie państwa "nie ma zgody PSL". Zgłosił też poprawkę dot. kryteriów powoływania członków Kolegium IPN. Mularczyk: Nowelizacja daje IPN duże pole do działania Przedstawiciel wnioskodawców Arkadiusz Mularczyk podkreślił, że rola, którą kilkanaście lat temu ustawodawca nadał IPN, wyczerpała się - dokumenty służb bezpieczeństwa już są w dużym stopniu poznane. "Nowelizacja, którą jak mam nadzieję uchwalimy, da duże pole do działania, do kolejnych inicjatyw instytutu" - mówił. Nowelizacja przewiduje rozszerzenie ram czasowych działania IPN do lat 1917-1990. "Ludobójstwo na Kresach miało miejsce od 1917 r., gdzie na Wołyniu komunistyczne państwo bolszewickie dokonało rzezi polskiego ziemiaństwa, dziesiątki tysięcy Polaków utraciły wtedy życie. Także w latach 1937-39 z rozkazu Stalina wymordowano na Kresach ok. 200 tys. Polaków. Te zbrodnie nie mogły do tej pory być badane, my otwieramy tutaj pole dla takich działań IPN" - mówił Mularczyk. Ocenił, że z wypowiedzi niektórych posłów opozycji wynika, że nie zapoznali się ze zmianami, jakie w ciągu ostatniego miesiąca wprowadzono w projekcie nowelizacji. "Będzie konkurs na prezesa IPN, nie blokujemy profesurze udziału w pracach kolegium, bo - jak państwo wiecie - Sejm wybiera kilku członków Kolegium, dwóch prezydent, dwóch - Senat, mogą więc być jego członkami również profesorowie". Dodał jednak, że dotychczasowy model działania IPN, który dawał duże możliwości wpływu środowiskom akademickim, doprowadził do "korporacjonizacji" IPN. Jako przykład negatywnych zjawisk z tym związanych podał praktykę zawierania umów cywilno-prawnych z członkami rady IPN na recenzje, publikacje itp. "Ten model był głęboko patologiczny" - podsumował. "Wybór prezesa IPN nastąpi po konkursie przeprowadzonym przez Kolegium IPN, kandydatura będzie zaproponowana Wysokiej Izbie, która będzie ją mogła przyjąć bądź odrzucić" - dodał Mularczyk. Jeżeli chodzi o Polską Bazę Genetyczna Ofiar Totalitaryzmów - próbki tkanek zostaną na Uniwersytecie Szczecińskim, który dotąd prowadził bazę, natomiast informacje o ofiarach i ich rodzinach znajdą się w systemie informatycznym stworzonym przez IPN. Zdaniem Mularczyka nowelizacja w żaden sposób nie zabierze Uniwersytetowi Szczecińskiemu, który dotychczas pracował nad bazą genetyczną, jego dorobku. "Nie możemy natomiast ustawowo zmuszać prezesa IPN, żeby korzystał z usług jednej uczelni" - dodał. Minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński powiedział, że ponieważ większość zadań Rady Ochrony Miejsc Pamięci Walk i Męczeństwa nowelizacja przekazuje do MKiDN, dotychczasowi pracownicy Rady zostaną zatrudnieni w ministerstwie. "Zadbamy o nich" - obiecał Gliński. W związku ze zgłoszeniem poprawek projekt trafił ponownie do komisji. Zobacz też: