Konferencję zorganizowano w ramach kolejnej odsłony kampanii "Liczy się czas w raku płuca". Eksperci podkreślali, że w drobnokomórkowym raku płuca czas od postawienia diagnozy do włączenia optymalnej terapii jest szczególnie ważny, ponieważ nowotwór ten rozwija się bardzo szybko i szybko daje przerzuty. Statystyki wskazują, że jedynie pięć proc. pacjentów z drobnokomórkowym rakiem płuca przeżywa pięć lat. Podczas konferencji zaprezentowano krótki spot, mający uświadomić znaczenie czasu dla tych chorych i dla ich bliskich. Najbardziej agresywny rak płuca Dr Izabela Chmielewska z Katedry i Kliniki Pneumonologii, Onkologii i Alergologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie zwróciła uwagę, że rak płuca nie jest jednorodną chorobą. - Zasadniczy podział, który obowiązuje nas już od wielu lat, to podział na raka drobnokomórkowego i niedrobnokomórkowego - wskazała. - Rak drobnokomórkowy jest to typ szczególny, najbardziej agresywny, bardzo szybko postępujący, bardzo szybko dający przerzuty do rożnych organów - przede wszystkim do centralnego układu nerwowego, do wątroby, nadnerczy, węzłów chłonnych i do kości - tłumaczyła dr Chmielewska. W większości przypadków - u około trzech czwartych pacjentów - rak ten jest rozpoznawany w stadium zaawansowanym, gdy doszło już do przerzutów. - Niestety, nie jest to choroba wyleczalna operacyjnie, (...) bo nawet, jeżeli zostanie wcześnie wykryta, to zajęte są już węzły chłonne i nie ma możliwości leczenia operacyjnego - powiedziała ekspertka. - Od niedrobnokomórkowego raka płuca rak drobnokomórkowy różni się jeszcze tym, że obecnie istnieją ograniczone możliwości farmakologicznego leczenia osób chorych na ten nowotwór - zwróciła uwagę specjalistka. Nowa terapia po dekadach - Postęp w raku niedrobnokomórkowym obserwowany jest z miesiąca na miesiąc. W przypadku raka drobnokomórkowego przez wiele lat nie mogliśmy pacjentom zaoferować nic poza standardową chemioterapią - powiedziała dr Chmielewska. U małego odsetka pacjentów, u których diagnoza została postawiona wcześnie, można stosować chemioradioterapię z nadzieją na wyleczenie. Ostatnio pojawiły się jednak nowe szanse dla chorych na drobnokomórkowego raka płuca. Na podstawie wyników badań klinicznych zarejestrowano w leczeniu tych osób terapię skojarzoną, tj. chemioterapię z immunoterapią. Dr Chmielewska zaznaczyła, że dla chorych z drobnokomórkowym rakiem płuca w dużym stopniu zaawansowania metoda ta powinna być dostępna już w pierwszej linii leczenia. Wtedy jej efekty są najlepsze. Specjalistka zwróciła uwagę, że po zakończeniu chemioterapii u wszystkich chorych na ten nowotwór dochodzi w różnym czasie do nawrotu. - Dla pacjentów zakończenie chemioterapii to bardzo trudny moment, bo zaczyna się wyczekiwanie na nawrót choroby. Natomiast dołączenie do leczenia immunoterapii pozwala odsunąć ten nawrót bardzo daleko w czasie, wydłuża życie chorych i poprawia też jakość życia - tłumaczyła. "Musimy dać szansę wszystkim pacjentom" Ekspertka dodała, że immunoterapia wydłuża czas przeżycia w różnym stopniu, zależnie od pacjenta. - Na razie nie wiemy, która grupa chorych na to leczenie odpowie najlepiej. Nie mamy biomarkerów mogących wskazać, który pacjent skorzysta z terapii, a który nie. Dlatego musimy dać szansę na to leczenie wszystkim pacjentom, którzy się do niego kwalifikują - oceniła. Dr Chmielewska dodała, że będzie to możliwe dopiero wówczas, gdy terapia skojarzona (chemioterapia z immunoterapią) będzie w Polsce refundowana, tak jak w innych krajach Unii Europejskiej. Liczy się każdy dzień Anna Żyłowska ze Stowarzyszenia Walki z Rakiem Płuca z oddziału w Szczecinie zwróciła uwagę, że dla chorych na tak agresywny nowotwór, jak drobnokomórkowy rak płuca, liczy się jak najszybsze wdrożenie optymalnej terapii. - Czas jest tu bardzo ważny. Im krótszy czas od diagnozy do wdrożenia leczenia, tym większe są szanse na to, że pacjent dłużej przeżyje. Dla niego i jego bliskich liczy się każdy dzień - powiedziała. Zgodziła się z nią Elżbieta Kozik, prezes Stowarzyszenia Amazonki Ruch Społeczny, które jest partnerem kampanii "Liczy się czas w raku płuca". Jej zdaniem opóźnienie w doborze optymalnej terapii jest dla chorych bardzo obciążające. - Dla nich każdy dzień zwłoki może być wyrokiem - powiedziała. Kozik zaznaczyła, że zastosowanie leczenia skojarzonego jako "pierwszego uderzenia" jest najbardziej skuteczne, ale też najbardziej opłacalne. Jak dodała dr Chmielewska, pacjenci leczeni immunoterapią mają szansę kontynuować pracę, uczestniczyć w życiu społecznym, rodzinnym. Czujność onkologiczna Małgorzata Maksymowicz, która założyła na Facebooku grupę pacjentów z rakiem płuca, zwróciła z kolei uwagę na to, że ogromne znaczenie ma wczesna diagnoza raka płuca. Jej zdaniem zarówno obywateli, jak i lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) powinna cechować tzw. czujność onkologiczna, czyli szybkie reagowanie na niepokojące objawy, które utrzymują się kilka tygodni i nie ustępują pod wpływem standardowego leczenia. Pacjenci powinni szybko zgłaszać się do lekarza, gdy coś ich niepokoi, lekarze z kolei nie powinni przedłużać nieskutecznej terapii, ale kierować chorych na dalsze badania diagnostyczne. - Im szybciej postawiona jest diagnoza, tym szybciej można wdrożyć leczenie - dodała dr Chmielewska. Tymczasem z powodu pandemii chorzy zgłaszają się do lekarzy jeszcze później niż zwykle. Anna Kupiecka, założycielka i prezes fundacji OnkoCafe - Razem Lepiej, oceniła, że pacjenci z podejrzeniem drobnokomórkowego raka płuca powinni być objęci opieką kompleksową. Często zbyt dużo czasu zajmuje czekanie na wyniki badań patomorfologicznych i molekularnych, a także na decyzję o tym, jak chory ma być leczony. Zdaniem Adrianny Sobol, psychoonkologa z Zakładu Profilaktyki Onkologicznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, rak płuca jest nowotworem, z którym wiąże się naznaczenie. - Z jednej strony diagnoza raka płuca kojarzy się z wyrokiem, brakiem szans, a jednocześnie w społeczeństwie jest bardzo duże niezrozumienie dla tych chorych. Dlatego pacjenci z rakiem płuca i ich bliscy wymagają szczególnej opieki psychoonkologicznej - oceniła Sobol.