Negocjacje Konfederacji w Parlamencie Europejskim trwają od tygodni. W środę Stanisław Tyszka z Nowej Nadziei - jeden z negocjatorów formacji - ogłosił, że udało się dogadać z frakcją Europa Suwerennych Narodów tworzoną przez skrajnie prawicowe ugrupowania: niemieckie AfD (Alternatywa dla Niemiec - red.), bułgarskie Odrodzenie czy węgierski Ruch Naszej Ojczyzny. Jak stwierdził Tyszka, będzie współprzewodniczącym frakcji obok René Austa z AfD. Ogłoszenie tej informacji wywołało burzę w polskich mediach społecznościowych. Głównie ze względu na współpracę Nowej Nadziei z Niemcami. Co jest nie tak z AfD? To, pod względem siły politycznej, drugie ugrupowanie u naszych zachodnich sąsiadów, które rodzime służby nazywają "tubą propagandową Kremla". Alternatywa dla Niemiec jest antyimigrancka, antyunijna, ale też... antypolska. W 2021 roku w Bundestagu Alexander Gauland, jeden z liderów AfD, chwalił pakt Ribbentrop-Mołotow i obarczył Polskę winą za wybuch II wojny światowej. Z kolei Alice Weidel, ważna persona partii, nazwała tereny dawnej NRD "Niemcami Środkowymi" sugerując, że "Niemcy Wschodnie" leżą na terenie Rzeczpospolitej. Uznawany za jednego z najbardziej wpływowych polityków AfD Björn Höcke wykrzykiwał hasła nazistowskiej bojówki Sturmabteilung, za co został skazany. Uważa, że pomnik ofiar żydowskich w Berlinie to pomnik hańby, a Niemcy potrzebują "zwrotu o 180 stopni w polityce historycznej". Sąd w Meinigen w 2020 uznał, że nazywanie Höcke faszystą nie jest pomówieniem. AfD jawnie domaga się otwartej współpracy z Rosją. "Dla AfD odprężenie w stosunkach z Rosją jest warunkiem wstępnym trwałego pokoju w Europie. W interesie Niemiec leży włączenie Rosji do ogólnej struktury polityki bezpieczeństwa bez lekceważenia własnych interesów i interesów naszych sojuszników. AfD opowiada się za zakończeniem polityki sankcji. Należy zintensyfikować współpracę gospodarczą z Rosją" - czytamy w programie partii. - Media będą teraz powtarzały kłamstwa, że AfD chce rewizji granicy z Polską, będą twierdzić, że AfD jest antypolska - napisał w mediach społecznościowych Sławomir Mentzen, lider Nowej Nadziei. - Oczywiście, że AfD nie chce rewizji granicy z Polską, a jeżeli ktoś tak uważa, bo kiedyś napisał tak któryś kretyn z ich młodzieżówki, to współczuję umiejętności weryfikacji rzetelności informacji. AfD nie jest też antypolska. Jest proniemiecka - uważa Mentzen. Kłopot w tym, że jego sympatii do AfD nie podzielają inni politycy Konfederacji. Chrapka na narodowców nawet w EKR - Jako Ruch Narodowy nie chcemy się wiązać z AfD. Przewidywaliśmy awanturę, którą wywołali koledzy z Nowej Nadziei - podkreśla jeden ze znanych konfederatów. - To dobrze, że jest mowa o rozłamie w Konfederacji, a nikt nie mówi, że jako cała formacja poszliśmy do AfD - nie kryje ulgi nasz rozmówca. Wbrew publicznym deklaracjom Sławomira Mentzena, politycy Konfederacji doskonale zdają sobie sprawę, że współpraca z Alternatywą dla Niemiec to problem. - Braliśmy pod uwagę duże ryzyko wizerunkowe, utraty wiarygodności. Koledzy postanowili zaryzykować, choć jest to nie do końca zrozumiałe dla narodowców - mówi nasze źródło z Konfederacji. - Sławek Mentzen mówił, że AfD jest demonizowane przez media. Mieli na koncie kilka niefortunnych wypowiedzi, ale nigdy się z nich nie wycofali - zauważa. Oficjalnie narodowcy nie chcą komentować decyzji swoich kolegów i koleżanek z Nowej Nadziei. Skupiają się raczej na tym, z kim sami będą pracować w Parlamencie Europejskim. - Jestem informowany na bieżąco o prowadzonych rozmowach, które ciągle trwają - powiedział Interii Krzysztof Bosak, wicemarszałek Sejmu i jeden z liderów Konfederacji. - Posłowie związani z moją partią, Ruchem Narodowym, rozmawiają o dołączeniu do grupy Patrioci dla Europy. Uważam ten kierunek za najlepszy z punktu widzenia Konfederacji i realizacji naszego programu - stwierdził. Jak udało nam się ustalić, europosłowie Anna Bryłka i Tomasz Buczek (politycy Konfederacji reprezentujący Ruch Narodowy - red.) najchętniej dołączyliby do frakcji kojarzonej z Viktorem Orbanem. Karty wciąż są jednak na stole. - Dostaliśmy nawet zapytanie z EKR, z bardzo dobrą propozycją, łączącą się z funkcją wiceprzewodniczącego. W poniedziałek kolejne spotkania z Patriotami dla Europy. Rozmawiamy, ale nie na wszystko chcemy się zgodzić - mówi nam jeden z prawicowych polityków. Grzegorz Braun sam jak palec Skoro Stanisław Tyszka, Marcin Sypniewski i Ewa Zajączkowska-Hernik zasilą frakcję Europa Suwerennych Narodów, a narodowcy ostrzą sobie zęby na współpracę z Patriotami dla Europy, na placu boju pozostaje jeden europoseł Konfederacji. To Grzegorz Braun. W Interii jako pierwsi pisaliśmy, że kontrowersyjny polityk nie będzie należał do oficjalnej delegacji Konfederacji i znalazł się poza nawiasem rozmów. Jak się okazuje, nic się w tej mierze nie zmieniło. Z polskim europarlamentarzystą nie chce nawet rozmawiać niemiecka AfD. Co ciekawe, podobnie było w 2014 roku kiedy mandat europosła objął Janusz Korwin-Mikke. Mimo że polityk liczył na udane negocjacje, Niemcy nie kwapili się, by zaprosić go do rozmów. Już wtedy mieli o nim wyrobioną opinię. - Dokładnie takie samo zdanie mają dziś o Braunie, dlatego nie zaprosili go do rozmów. Nie było nawet konkretnego zarzutu. Na wszystkich spotkaniach wyrażali się o Grzegorzu Braunie, jakby jego nieobecność była oczywista - tłumaczy nasze źródło zaznajomione z brukselskimi negocjacjami. - Podnoszą kwestie gaśnicy w polskim Sejmie, rozumieją to jako czysto antysemicki akt wymierzony w ogół Żydów na świecie - zauważa. Chcieliśmy się dowiedzieć więcej o planach Grzegorza Brauna, więc zwróciliśmy się do rzecznik jego partii, Marty Czech. - Na pewno będzie w tym temacie informacja w naszych mediach społecznościowych - rzuciła i odmówiła dalszego komentarza. Artur Dziambor, były poseł Konfederacji związany obecnie z Trzecią Drogą, nie jest zaskoczony podziałami wewnętrznymi swojego dawnego ugrupowania. Jak mówi, z punktu widzenia negocjacji i poszczególnych europosłów w Parlamencie Europejskim najistotniejsze są środki dzielone pomiędzy frakcje. - Reprezentacja Konfederacji w PE podzieliła się dokładnie tak, jak wygląda jej wewnętrzny podział. Braun zostaje sam, narodowcy idą z Orbanem, a Nowa Nadzieja idzie z AfD. To realny podział wewnątrz Konfederacji - uważa Dziambor. - Te trzy grupy są ze sobą w kraju ze względu na arytmetykę wyborczą, ale nie jest to monolit ideowy. W kraju będą się trzymali razem, bo trzyma ich wysokie poparcie, a w Parlamencie Europejskim pokazali, jak jest naprawdę - stwierdził. Jakub Szczepański, Łukasz Szpyrka