Do Instytutu mają dołączyć wkrótce kolejne osoby, wśród nich eksperci ekonomiczni. Jego założyciele zapewniają, że nowa inicjatywa nie przekształci się w partię polityczną, będzie klasycznym think tankiem. Niesiołowski będzie zapraszał Z rozmów PAP z politykami tworzącymi Instytut wynika, że chcą organizować spotkania eksperckie i konferencje, a także debaty uniwersyteckie. Zamierzają również publikować analizy polityczne, a także przedstawiać koncepcje zmian ustawowych. Na spotkania Instytutu będą zapraszani, w zależności od tematu, ministrowie. Tym ma zająć się b. wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO). - Będę pomagał w zapraszaniu różnych ludzi, chcę zapraszać ministrów i byłych ministrów, aby na przykład wygłosili wykład, czy wzięli udział w dyskusji - zapowiedział w rozmowie z PAP. Niesiołowski poinformował, że wśród pierwszych aktywności Instytutu będzie wykład na jednej z uczelni. - Pierwszy wykład będzie prawdopodobnie dotyczył kwestii obywatelstwa i kondycji Polaków na Wschodzie. Także dramatyczna sytuacja demograficzna będzie tematem jednego z pierwszych wykładów. Zaprosimy specjalistów i bez żaru politycznego będziemy dyskutować - podkreślił. Niesiołowski zaznaczył, że Instytut będzie także zajmował się sprawami ekonomicznymi. - Mamy kilka zgłoszeń ze środowisk ekonomicznych, które będą z nami współpracować. Nie chcę na razie podawać nazwisk - podkreślił. Senator PO Jan Filip Libicki powiedział, że jednym z celów Instytutu będzie "opracowywanie różnych koncepcji i przetwarzanie ich na konkretne projekty legislacyjne". - Mam pomysł opracowania rozwiązań prawnych, które ograniczą, w moim przekonaniu zbyt poważne, przywileje związkowe. Chciałbym pracować nad tym w ramach Instytutu - zaznaczył. Poseł PO Jacek Żalek podkreślił, że przed konsultacjami z pozostałymi założycielami nie chce deklarować czym zajmie się w Instytucie Myśli Państwowej. Zauważył, że działają w nim osoby o różnych poglądach. - Celem Instytutu jest przełamywanie odmienności, podziałów w polityce - zaznaczył. "To nie będzie konkurencja dla Platformy" Politycy tworzący Instytut zgodnie twierdzą, że nie jest on zalążkiem nowego ugrupowania. - Nie będzie żadnej partii. Myśmy to w deklaracji przedstawili. Nie jest to pomysł na partie polityczną i na pewno ona się w partię nie przekształci - zapewniał w sobotę w TVN24 Giertych. Podkreślił, że powołanie Instytutu ma przysłużyć się rozpoczęciu "debaty w sprawach strategicznych dla Polski". -To nie będzie konkurencja dla Platformy (...).Chcemy, aby w szeroko rozumianym obszarze prawicy wykorzystać zdolności ludzi, którzy służyliby budowie zaplecza intelektualnego dla rządu i państwa - powiedział Niesiołowski. - Nie mamy żadnych ambicji politycznych. Jestem zadowolony z członkostwa w PO. Dementuję jakiekolwiek polityczne aspekty naszego przedsięwzięcia - podkreślił Libicki. Najpierw głos zabrał Giertych O planach powołania Instytutu poinformował w sobotę Giertych. W przekazanej PAP deklaracji przeczytać można, że Instytut to "porozumienie promujące nowe idee dla Polski, analizujące zmiany zachodzące w świecie współczesnym i formułujące konkretne propozycje rozwiązań ustrojowych, społecznych, politycznych i ekonomicznych". Pod deklaracją podpisała się "grupa inicjatywna Instytutu", czyli - jak czytamy - m.in. Stefan Niesiołowski i Jacek Żalek, b. premier Kazimierz Marcinkiewicz, Jan Filip Libicki, Michał Kamiński (PJN), Jarosław Jagiełło (poseł niezrzeszony), Leszek Moczulski (wieloletni szef KPN) oraz Roman Giertych (wicepremier, minister edukacji w rządach Jarosława Kaczyńskiego i Kazimierza Marcinkiewicza, były szef Ligi Polskich Rodzin). Instytut ma zainicjować debatę społeczną m.in. na temat: poszerzenia kategorii obywatelstwa o potomków obywateli polskich zza wschodniej granicy, kryzysu strefy euro oraz polityki państwa na rzecz rodzin w kontekście kryzysu demograficznego.