Noemi, ofiara Bolta: Strach, lęk, trauma. To mnie zniszczyło
"To wydarzenie zniszczyło we mnie spontaniczność, pozytywne myślenie. W zamian otrzymałam strach, lęk, traumę i zgaszenie tego błysku w moim oku, który teraz, pomimo tego jak dzielna staram się być, pojawia się tylko przy łzach" - pisze Noemi Sopolińska. 28-latkę na początku lutego miał molestować kierowca Bolta. - Śniło mi się, że ktoś dotyka mnie po kroczu i pośladkach. Gdy otworzyłam oczy, dotarło do mnie, że to dzieje się naprawdę. Zaczęłam krzyczeć - opowiadała Interii.
"W nocy z niedzieli na poniedziałek mija równo 14 dni od wydarzenia, które zniszczyło we mnie spontaniczność, widzenie wszystkiego w kolorach tęczy, pozytywne myślenie i nastawienie do świata, chęć poznawania ludzi, potrzebę spotykania się w miejscu innym niż własny dom. W zamian otrzymałam strach, lęk, traumę i zgaszenie tego błysku w moim oku, który teraz, pomimo tego jak dzielna staram się być, pojawia się tylko przy łzach" - czytamy na Instagramie Noemi.
28-latkę na obrzeża Warszawy miał wywieźć kierowca Bolta. Wykorzystując fakt, że po drodze zasnęła, miał zacząć ją molestować.
- Wykończyły mnie dwudniowe warsztaty taneczne. Śniło mi się, że ktoś dotyka mnie po kroczu i pośladkach. Gdy otworzyłam oczy, dotarło do mnie, że to dzieje się naprawdę. Zaczęłam krzyczeć, a kierowca przepraszał, w kółko powtarzając - "Ajm sori" - relacjonowała niedawno Interii.
"Nie rozumiem tego, co się stało. Nie rozumiem, dlaczego. Wciąż każdego dnia błagam, aby wszystko okazało się po prostu, rzeczywiście, złym snem" - podkreśla we wpisie w social mediach 28-latka.
Sprawę zgłosiła na policję. W poniedziałek przekazano informację o trzymiesięcznym areszcie dla podejrzanego o molestowanie Noemi 23-latka.
"Na komisariacie zrozumiałam, dlaczego ukrywany przed całym światem krzywdy wyrządzone nam przez innych ludzi. Po udostępnieniu swojej historii w sieci zrozumiałam, dlaczego wstydzimy i boimy się o tym mówić. Myślę, że nikt nie chce być oceniany, kiedy właśnie przeżył molestowanie lub gwałt" - rozwija 28-latka.
Jak dodaje, "będzie walczyć o sprawiedliwość, o zmiany w naszym codziennym funkcjonowaniu, o bezpieczeństwo - przede wszystkim - kobiet".
"#Anijednejwięcej okazało się obecnie bardzo uniwersalnym hasłem i będzie zarówno uniwersalnym, jak i ponadczasowym, jeżeli nie zostaną podjęte przemyślane i dające efekt działania".
Noemi dziękuje też za dotychczasowe wsparcie. "Choć nie jest mi lekko, nie śpię nocami, siedzę zamyślona, wpatrując się w jeden punkt, to właśnie wy dajecie mi siłę. Czuję, że moje cierpienie nie poszło na marne. Robię to, bo chcę pomóc innym kobietom się odważyć, prosić o pomoc, pokonać strach i wstyd i uwierzyć w to, że nie są same".
28-latka poinformowała również, że sięgnęła po pomoc psychologa i psychiatry. "O tym też nie wstydźmy się mówić. Nie wiem, czy powrót do Noemi sprzed tego wydarzenia mam liczyć w miesiącach czy latach. Mocno wierzę w to, że czas wyleczy również i tę ranę" - kończy.
Interia dotarła również do innej ofiary przemocy seksualnej w taksówce zamawianej przez aplikację. Sytuacja miała miejsce pod koniec sierpnia ubiegłego roku.
- Wywiózł mnie w pole i proponował seks. Napisał o tym... w translatorze. Byłam w zbyt dużym szoku, by uciekać. Na szczęście, nic mi nie zrobił. Nigdy później nie jeździłam Boltem sama - opowiadała nam Weronika.
To pierwsza tego typu sytuacja w życiu 21-latki. Nigdy później sama nie korzystała z usług przewozów oferowanych przez aplikacje. Nagabywania nie zgłosiła nigdzie. Dlaczego?
ZOBACZ: Witold Paszt nie żyje. TVP wydała pilne oświadczenie
- Wiem, że to słowna przemoc seksualna, ale policja pewnie by to zignorowała. Ostrzegłam rodzinę, znajomych. Koleżanki miały wyrzuty sumienia, że puściły mnie samą. O sytuacji poinformowałam też Bolta. Odpisali, że kierowca poniesie konsekwencje.
Jeśli doświadczyłaś przemocy seksualnej, pomoc możesz uzyskać, dzwoniąc pod numer telefonu przeciwprzemocowego Feminoteki 888 88 33 88 od poniedziałku do piątku w godzinach 11:00-19:00 lub pisząc mail pod adres: pomoc@feminoteka.pl.