Rozpoczęty wczoraj etap negocjacji krajów kandydackich z przedstawicielami Piętnastki nazywany jest żartobliwie konfesjonałem, gdyż obie strony wyznają sobie listę oczekiwań. Ale polscy negocjatorzy chyba zbyt dosłownie potraktowali określenie i uznali, że unijne rozmowy należy objąć tajemnicą. Główny negocjator Polski Jan Truszczyński spędził 3,5 godziny na rozmowach z przedstawicielami Danii, przewodniczącej obecnie Unii, i Komisji Europejskiej. Jednak na konferencji po spotkaniu, Truszczyński nie chciał odpowiadać na pytania dziennikarzy. Oświadczył jedynie, że Unia dobrze rozumie, iż dochody i konkurencyjność polskich rolników nie mogą ucierpieć w wyniku wejścia do Wspólnoty. Zasugerował nawet, że jest szansa na podniesienie wysokości dopłat dla rolników kosztem wydatków na obszary wiejskie. Nie powiedział jednak, o ile procent. Zapowiedział także szereg konsultacji technicznych - a to może oznaczać, że w wielu sprawach to my będziemy musieli ustąpić (np. ograniczyć listę mleczarni, które potrzymają okres przejściowy). Dodał, że nasze i unijne stanowiska się zbliżają. Trudno jednak powiedzieć, czyim kosztem.