Straż Graniczna wspólnie z żołnierzami zatrzymała w niedzielę 13 osób - 12 obywateli Polski i jednego obywatela Holandii - które niszczyły zapory techniczne na granicy Polski z Białorusią. Wśród nich znalazł się aktywista Bartosz Kramek. Budowę tego płotu minister obrony Mariusz Błaszczak zapowiedział tydzień temu, a jego pierwsze elementy zaczęto stawiać w środę nieopodal podlaskiej wsi Zubrzyca Wielka. W poniedziałkowym wywiadzie Michał Dworczyk ocenił, że niszczenie zasieków jest wydarzeniem "bezprecedensowym, ale również skandalicznym i niedopuszczalnym". Mówił to w kontekście rozpoczynających się za niecałe dwa tygodnie wojskowych manewrów "Zapad-2021", w których wezmą udział białoruskie i rosyjskie wojska. Jak zaznaczył szef KPRM, "mamy do czynienia z uderzeniem w bezpieczeństwo państwa". - Możemy tylko zastanawiać się, jakie są rzeczywiste intencje osób, które podejmują takie działania - dodał w radiowej Jedynce. Niszczyli zasieki. "Logiczne myślenie przesłaniają polityczne pobudki" Polityk przyznał, że trudno mu uwierzyć w celowy sabotaż. - Te osoby (niszczące zabezpieczenia na granicy - red.) zachowują się jak "pożyteczni idioci"; działają na szkodę własnego państwa, a z kolei na korzyść - w tym wypadku - reżimu białoruskiego - powiedział. Minister wskazywał też na możliwe pobudki polityczne, które "przesłaniają logiczne myślenie". - To jest raczej zaślepienie nienawiścią do obecnej większości parlamentarnej, do obecnego rządu - wyliczał. CZYTAJ: Teresa Żylis-Gara nie żyje. Legenda polskiej opery miała 91 lat Dworczyk był również pytany, czy prowokacje na granicy i działania niektórych opozycjonistów mogą "być elementem szerszego planu destabilizowania sytuacji na granicy wschodniej UE i NATO". - Jest to bardzo prawdopodobna sytuacja, wszystko na to wskazuje, nie tylko to, co się dzieje w ostatnich dniach, ale w ostatnich latach - odparł. Szef kancelarii premiera przekonywał, że Federacja Rosyjska jest krajem "nieprzewidywalnym, krajem agresywnym", przypominając wydarzenia w Gruzji i na Ukrainie. Zwrócił też uwagę, że Białoruś nie podejmuje żadnych działań bez przyzwolenia władz w Moskwie i jest krajem zależnym od Rosji.- I te działania, które są realizowane przez reżim w Mińsku muszą mieć co najmniej cichą akceptację, a być może w części są nawet inspirowane przez władze w Moskwie. Więc absolutnie uzasadnionym jest określenie, czy stwierdzenie faktu, że mamy już do czynienia z wojną hybrydową, wojną wymierzoną nie tylko w Polskę, ale w ogóle w kraje zachodnie, w kraje NATO - zaznaczył. Dworczyk: Polacy są mądrzy, nie będą premiować takich działań Minister ocenił, że w związku z tym możemy się spodziewać kolejnych "zdarzeń", a manewry "Zapad" mogą być jego zdaniem okazją "do kolejnych prowokacji". Pytany o motywy działań i postawę niektórych polityków opozycji oraz publicystów wobec prowokacji na granicy z Białorusią, Dworczyk ocenił, że długofalowo nie będą one dla nich korzystne, gdyż "Polacy są mądrzy". - Chęć jakiegoś krótkotrwałego zysku politycznego, którą mogą się kierować niektórzy politycy, czy publicyści zaangażowani w sytuację na polskiej granicy, nie wyklucza tego, że Alaksandr Łukaszenka stwarza taką możliwość i próbuje to wykorzystywać. A długofalowo (...) jestem przekonany, że tym politykom, tym publicystom również przyniosą te działania straty - powiedział w PR1. Jak uzasadnił, "Polacy są mądrzy, Polacy są roztropni, widzą, co się dzieje na granicy oraz jaka jest sytuacja międzynarodowa". - Na pewno nie będą w przyszłości premiować tego rodzaju działań - uznał.