W piśmie do przewodniczącego komisji Zygmunta Frankiewicza prezes NIK poinformował, że Najwyższa Izba Kontroli, zgodnie z art. 202 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, podlega Sejmowi. Banaś zwrócił uwagę, że o Senacie jest mowa wyłącznie w art. 205 ust. 1 konstytucji w kontekście powoływania prezesa NIK "przez Sejm za zgodą Senatu". "Podobnie ustawa z dnia 23 grudnia 1994 roku o Najwyższej Izbie Kontroli nie nakłada na NIK żadnych obowiązków wobec Senatu, a jedynie określa zasady udziału Senatu w powoływaniu i odwoływaniu prezesa NIK. Z tego względu w uchwale Senatu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 23 listopada 1993 roku Regulamin Senatu znalazł się przepis art. 91 ust. 2, zgodnie z którym Senat przed podjęciem uchwały w sprawie powołania lub odwołania - ale tylko wtedy - może wezwać kandydata na stanowisko Prezesa NIK (w razie powołania) albo Prezesa NIK (w razie odwołania) do złożenia wyjaśnień i udzielenia odpowiedzi na pytania senatorów" - napisał Marian Banaś. Szef Izby argumentuje, że w innych sytuacjach przepisy prawa nie nakładają na prezesa NIK obowiązku składania wyjaśnień przed Senatem lub jego organami. Jego zdaniem, przepis art. 60 ust. 3 Regulaminu Senatu nie może stanowić podstawy do wezwania prezesa NIK w celu złożenia wyjaśnień, "ponieważ dotyczy on organów administracji państwowej, do których NIK nie należy". Dodał, że to właściwe organy państwowe są zobowiązane i uprawnione do wyjaśnienia sprawy, która jest przedmiotem jego "zaproszenia-wezwania" na posiedzenie komisji. NIK dołoży wszelkich starań, aby współpraca była owocna Na koniec zapewnił, że NIK dołoży wszelkich starań, aby współpraca z senackimi komisjami w zakresie działalności kontrolnej była nadal owocna. Senacka komisja administracji i samorządu terytorialnego 27 listopada zdecydowała o zaproszeniu prezesa NIK Mariana Banasia na posiedzenie w dniu 10 grudnia. Zaproszenie - jak wyjaśniał wtedy przewodniczący komisji Zygmunt Frankiewicz - wiązało się z wątpliwościami wobec prezesa NIK, jego działalności gospodarczej i działalności jako urzędnika państwowego. Szef komisji przyznał wtedy, że prezes NIK nie ma obowiązku stawić się na posiedzeniu. "Myślę, że to bardziej mieści się w granicach dobrych obyczajów niż obowiązku prawnego" - wyjaśnił Frankiewicz.