Realizację czterech programów NIK ocenił negatywnie - mówi rzecznik Izby Paweł Biedziak. W skontrolowanych projektach zawiodło planowanie inwestycji. NIK wytyka resortowi, że przy jednym z projektów wyłaniał inwestora zastępczego przez ponad dwa lata, a przy innej odbiór budowy odbywał się zza biurka w Warszawie. NIK skontrolował podlegający szefowi MON Zakład Inwestycji Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego i jego działalność od 2007 roku. Wybrano sześć najdroższych i najdłużej prowadzonych programów. Według Izby jest to reprezentatywna liczba, żeby stwierdzić uchybienia i w przyszłości poprawić działanie w tej kwestii. MON zgadza się z częścią zarzutów Z częścią zarzutów NIK zgadza się również kierownictwo ministerstwa. Wiceminister obrony odpowiedzialny za modernizację i uzbrojenie armii, Marcin Idzik, w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową przyznał, że słuszne są chociażby wnioski Izby, dotyczące lepszego nadzoru nad inwestycjami. Resort ma jednak sporo zastrzeżeń do innych wniosków. Idzik tłumaczy, że na przykład wynajmowanie firm zewnętrznych do budowy konkretnych obiektów jest zgodne z natowskimi procedurami. Podobnie jest z zatrudnianiem ludzi, którzy mają uprawnienia budowlane i potem takie obiekty odbierają. Co do jawnego łamania prawa, to resort w pełni zgadza się z ustaleniami Izby. Ministerstwo w ciągu ostatnich trzech lat pięć razy zawiadamiało prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Wiceszef MON przypomniał też, że jeszcze w czasie trwania NIK-owskiej kontroli zmieniono kierownictwo w Zakładzie Inwestycji Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego oraz w departamencie infrastruktury. Idzik dodał, że nie można oceniać całości programu inwestycji natowskich przez pryzmat tylko sześciu projektów. Od 2000 roku resort zrealizował bowiem około 70 procent planu, jeśli chodzi o dostosowywanie wojskowej infrastruktury do potrzeb NATO. Z pieniędzy Sojuszu wybudowano między innymi centrum szkolenia połączonych sił NATO w Bydgoszczy, sześć posterunków radarowych, dwa nabrzeża portowe w Świnoujściu i Gdyni oraz siedem lotnisk. Cała modernizacja jest po to, żeby w razie potrzeby Polska mogła przyjąć na swoim terytorium i w wojskowych obiektach siły odpowiedzi NATO.