- Izba chce sprawdzić, czy ministerstwo robiło to legalnie, celowo, gospodarnie i rzetelnie - mówi rzecznik Izby, Przemysław Szustakiewicz. Pracownicy NIK-u zaczęli sprawdzanie resortu latem. Wystąpienia pokontrolne zawierające wstępne wyniki pracy kontrolerów będą znane za około półtora miesiąca. Pełny raport ma zostać przygotowany dopiero na wiosnę przyszłego roku. Szustakiewicz podkreśla, że kontrola prowadzona w Ministerstwie Łączności nie ma nic wspólnego z opóźnieniem we wprowadzaniu konkurencji na rynku telekomunikacyjnym. - Ta kontrola była w planie pracy Izby na ten rok - zapewnia rzecznik NIK-u. Na początku roku Ministerstwo Łączności przyznało trzy koncesje dla niezależnych operatorów, którzy mieli działać na rynku obok państwowego giganta - Telekomunikacji Polskiej SA. Mimo szumnych zapewnień, że zdemonopolizowany rynek ruszy w lipcu, do dzisiaj żaden z operatorów nie uruchomił swoich połączeń międzymiastowych. Właściciele koncesji twierdzą, że TP SA domaga się od nich nierealnie wysokich opłat za korzystanie z łączy.