W zawiadomieniu NIK wymieniono dwa zarzuty, które według Izby wypełniają znamiona czynu z art. 160 § 1 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks karny. Wspomniany w zawiadomieniu artykuł głosi: "Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Informację o złożeniu takiego zawiadomienia szef NIK Marian Banaś zapowiadał dwa dni wcześniej, w środę. Oprócz nieprawidłowości dotyczących oczyszczalni ścieków "Czajka" przekazał również o stwierdzonych nieprawidłowościach dotyczących elektrowni w Ostrołęce. MPWiK: Szereg niewiarygodnych stwierdzeń Do sprawy odniósł się rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Marek Smółka. - Treść zawiadomienia nie jest nam znana, dlatego też nie możemy się do niego odnieść. Natomiast stanowisko Spółki zawarte zostało w oświadczeniu przesłanym do mediów i opublikowanym na stronie Spółki, 7 lipca - powiedział rzecznik. W oświadczeniu przesłanym przez MPWiK, spółka stwierdza, że raport pokontrolny NIK "zawiera szereg niewiarygodnych stwierdzeń i wniosków świadczących o niezrozumieniu istoty funkcjonowania sieci kanalizacyjnej i ryzyk na stałe wpisanych w działalność firm wodociągowo-kanalizacyjnych". Według MPWiK oprócz zignorowania dowodów, NIK nie wzięła też pod uwagę 152 stron pozostałych zastrzeżeń do raportu, co budzi zastrzeżenia i wątpliwości "co do merytorycznej jakości raportu, w tym do wniosków NIK w zakresie zasad, standardów i wytycznych kontroli publikowanych na oficjalnej stronie NIK". "Wobec nieprawdziwej opinii biegłych, a w konsekwencji rażąco błędnych wniosków raportu, NIK powinna albo uwzględnić zastrzeżenia MPWiK albo na nowo otworzyć postępowanie, aby sprawę wyjaśnić" - oświadczyło Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Warszawie. Kontrola trwała półtora roku Kontrola NIK została wszczęta po pierwszej awarii kolektorów odprowadzających ścieki do oczyszczalni Czajka latem 2019 r. Trwała ponad półtora roku. Izba proszona w kwietniu 2020 r. przez dziennikarzy o wyjaśnienie, dlaczego czynności kontrolne w tym przypadku trwają tak długo, odpowiedziała, że "okres trwania postępowania kontrolnego jest uzależniony od min. pracochłonności oraz czasu, w jakim jest prowadzone". "Kontrola prowadzona jest w warunkach zagrożenia epidemicznego, które znacząco wpłynęło na możliwości prowadzenia kontroli - podobnie jak w wypadku innych kontroli prowadzonych w czasie epidemii COVID-19. Każda kontrola jest odrębną procedurą, a czas jej trwania zależy od wielu często nieporównywalnych z innymi kontrolami, czynników" - wytłumaczyła wówczas NIK. Awaria "Czajki" Pod koniec sierpnia 2019 r doszło do awarii dwóch kolektorów odprowadzających ścieki z lewobrzeżnej Warszawy do leżącej na prawym brzegu Wisły oczyszczalni "Czajka". W efekcie nieczystości były zrzucane do rzeki. W reakcji na awarię premier Mateusz Morawiecki podjął decyzję o budowie tymczasowego rurociągu, którym ścieki są przepompowywane do "Czajki". Do kolejnej awarii doszło również w sierpniu 2020 r. Wówczas również z pomocą przyszedł rząd i wojsko.