Tym właśnie raportem - jak mówi się nieoficjalnie - dr Janusz Kochanowski naraził się tak bardzo, że teraz jego biuro sprawdzają inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli. Przede wszystkim badają wykorzystywanie przez Rzecznika Praw Obywatelskich zewnętrznych ekspertów. Wersja oficjalna: "Kontrolę zaplanowano pół roku temu, a Biuro RPO wybrano losowo - przekonuje "ŻW" Małgorzata Pomianowska, rzeczniczka NIK. Sprawdzanych jest 25 urzędów centralnych, a biuro rzecznika jest jednym z nich - dodaje. Ale wersja oficjalna jest mało przekonująca. To pierwsza taka kontrola od 19 lat - od kiedy powołano RPO w Polsce. Dotąd NIK sprawdzała tylko prawidłowość wykonania budżetu biura rzecznika. Sam Janusz Kochanowski - który obecnie jest na urlopie - kilka dni temu powiedział: "Przypuszczam, że nieoczekiwane działania NIK mogą mieć związek z przedstawionym przeze mnie programem reformy służby zdrowia odbiegającym od pomysłów rządowych". Raport rzecznika zyskał uznanie ministra zdrowia prof. Zbigniewa Religi i Naczelnej Rady Lekarskiej. Ale wzbudził wątpliwości marszałka Sejmu Ludwika Dorna, który podał w wątpliwość, czy rzecznik jest od tego, by zajmować się reformą zdrowotną. Marszałka bardzo interesowało, z jakich środków są opłacani zewnętrzni eksperci. I właśnie tym interesuje się teraz NIK.