NIK skontrolował 17 więziennych placówek medycznych w latach 2010-2012. Okazało się, że normy są spełniane tylko w 2 przypadkach. Inspektorzy nie mają jednak zastrzeżeń do działania Służby Więziennej. Głównym problemem jest bowiem brak pieniędzy nie tylko na inwestycje, ale i na konieczne prace remontowe oraz ulegający stopniowemu zużyciu sprzęt. Każdy z ponad 80 tysięcy osadzonych w Polsce korzysta z podstawowych usług medycznych 21 razy w roku. Co szósty z więźniów trafia do szpitala podczas odbywania kary. Tymczasem ponad połowa placówek tego typu nie stosuje się - kosztem stałego zagrożenia życia i zdrowia ludzi - do zaleceń nadzoru budowlanego i inspekcji sanitarnej. Listy takich uchybień są nieraz bardzo długie. Ta sporządzona po kontroli we wrocławskich areszcie śledczym dotyczyła aż 51 pomieszczeń. Były wśród nich gabinety lekarskie, sale dla chorych a nawet izolatki w szpitalu psychiatrycznym. W fatalnym stanie jest sprzęt diagnostyczny, używany w więziennych ambulatoriach i szpitalach. Większość aparatów rentgenowskich ma już po kilkanaście lat i nie przechodzi wymaganych przeglądów technicznych. Zużyta aparatura stanowi zagrożenie dla więźniów, funkcjonariuszy i personelu medycznego. Tylko podczas trwania kontroli z tego powodu zamkniętych zostało 10 więziennych placówek radiologicznych. Więzienia mają także problem z przeprowadzaniem okresowych badań RTG, które są związane ze szczególnym zagrożeniem rozprzestrzenianiem się gruźlicy. Zapadalność na tę chorobę jest wśród więźniów 3-4 razy większa niż w całej populacji i rośnie. W 2010 roku wykryto 388 nowych przypadków, w 2011 - już 445. Według szacunków, doprowadzenie obiektów szpitalnych i ambulatoryjnych do stanu, w którym spełniałyby obowiązujące normy musiałoby kosztować około 60 milionów złotych. W latach 2010-2012 suma, przeznaczona na inwestycje w tej dziedzinie wynosiła jednak... 140 600 złotych.