- Kucyki miała zawsze uczesane, czasem w warkocz plecione - opowiada reporterowi RMF FM Maciejowi Pałahickiemu pan Ryszard. - Często była zakatarzona, chyba miała alergię, dość często miała przerwy w szkole. Pewnie do Rabki przyjechała po zdrowie - dodaje. Pan Ryszard wspomina też wspólne spotkania poza szkołą. - Mieliśmy takiego przewodnika, ks. Malińskiego, który nas wychowywał od klasy drugiej aż do gimnazjum. Często spotykaliśmy się w parku, w kinie, na ogniskach - opowiada. Przyznaje, że informacja o katastrofie była dla niego szokiem. - Ciężko mówić... Szok i niedowierzanie. Do tej pory - mówi Ryszard Kapłon. Maciej Pałahicki