Wielokrotnie na łamach wielu czasopism, w tym także i "Odkrywcy", opisywano różne tajemnice dotyczące góry Ślęży. W lipcu 2007 r. Piotr Maszkowski i Grzegorz Góra zebrali kilka ciekawych opowieści dotyczących tego miejsca ("Tajemnice Ślęży", "Odkrywca" nr 7/2007). Dla osób, które chociaż trochę interesują się tym majestatycznym masywem oczywiste jest, że kryje ona jeszcze wiele zagadek. Wciąż pojawiają się jakieś nowe opowieści, dokumenty czy tropy, które czasem trudno zweryfikować. W niniejszym artykule zamierzamy opisać jedno z takich tajemniczych miejsc. Nie bez kozery rozpoczęliśmy dość dramatycznym wstępem, by uzmysłowić Czytelnikowi, że Ślęża to worek? a gdzież tam! Poprawiam się? wór tajemnic! Jeśli ktoś szuka rady, oto i rada - zbaczajcie z najbardziej popularnych szlaków w zapomniane ścieżki i trakty, a sami znajdziecie ciekawostki. Nie trzeba wspinać się na przeludniony szczyt, by "zdobyć" Ślężę (może za wyjątkiem śmiałków, którzy zechcą odnaleźć owe skarby Bolesława Chrobrego), Ślężę można zdobyć poza jej głównymi traktami. Tam bowiem czekają zagadki godne Odkrywców. W ciepłe i pogodne weekendy setki, jeśli nie tysiące turystów wspina się na szczyt Ślęży. Liczba turystów jest wprost proporcjonalna do pogody, aczkolwiek, z niewyjaśnionych do tej pory względów, gwałtownie spada po zamknięciu baru przy parkingu na Przełęczy Tąpadła oraz w schronisku na górze. Najbardziej popularne są dwa kierunki zdobycia góry - od miasteczka Sobótka i od rzeczonej już Przełęczy Tąpadła. My skupimy się na tej drugiej drodze, tzn. żółtym szlaku. Dla aktywnych turystów przydatna będzie informacja, że szlak prowadzi w jedną stronę na południowy-zachód uroczą trasą wzdłuż zboczy Raduni, następnie Czernicy, przeskakuje przez Przełęcz Jędrzejowicką i prowadzi nas wprost na Wzgórza Kiełczyńskie. Ciekawa wycieczka gwarantowana. Z kolei w drugą stronę, jeśli ktoś się rozpędzi idąc żółtym szlakiem i przeskoczy przez szczyt Ślęży, dojdzie do Wieżycy i dalej do Sobótki. Korzystając z żółtego szlaku większość wycieczkowiczów zostawia samochód na tzw. "leśnym parkingu" przy Przełęczy Tąpadła, w weekendy zazwyczaj niemiłosiernie zapchanym. Następnie, posilając się nieco w pobliskim bufecie, ruszają ostro pod górę wygodną drogą, choć niektórzy, mający odpowiednie pozwolenia, pokonują ją autem. No i tak wędrując, turyści dochodzą po niespełna tysiącu pięciuset metrach do charakterystycznego skrzyżowania dróg, na którym znajduje się drewniana wiata. Wiata jest mało sympatyczna, bo brudna i trochę niemiło w niej pachnie, ale za to na zewnątrz jest kilka drewnianych ławeczek, śpiewają ptaki i atmosfera zbliżona jest do sympatycznej. Nazywane jest to skrzyżowanie leśnych dróg mianem "Polany z Dębami", za czasów zaś niemieckich -Tampadler Eiche. Oznaczyliśmy je czerwoną literką "B" na naszym mały planie. W prawo (kierunek SE) odchodzi polna droga - Trakt Bolka, w lewo zaś (NW) szeroka leśna droga zwana Drogą Piotra Włosta (obie przed wojną zwane Holteiweg). Teraz prosimy o uwagę, gdyż zaprezentujemy tajemnicę. Od Polany z Dębami należy podejść jeszcze sto metrów żółtym szlakiem w stronę szczytu Ślęży. Potem skręcamy ni stąd ni zowąd w lewo, zwracając uwagę, by nie śledził nas żaden inny poszukiwacz skarbów, lub nie daj Boże, żądny wrażeń turysta. Podążając ledwo widoczną ścieżką wchodzimy w las, by po kilkudziesięciu metrach dojść do dziwnej górki, gęsto zarośniętej młodymi bukami. Jej cechą charakterystyczną jest wysoki pień zupełnie wyschłego drzewa (bystre oko dostrzeże je z daleka, z góry jednak przepraszamy tych, którzy czytać będą nasz artykuł za kilka lub kilkanaście lat, ponieważ owe drzewo najpewniej już się do tego czasu przewróci i zeschnie do reszty). Kiedy już wejdziemy na "dziwną górkę" możemy się zdziwić, bo oto, kilkadziesiąt metrów od popularnego turystycznego szlaku znajduje się... sporych rozmiarów dziura w ziemi. Owa "dziura" to wlot górniczego szybu, o nieco poszarpanych brzegach, na którym ułożono prymitywny drewniany pomost. Pomost ten, wg niesprawdzonej przez nas informacji, położony został przez leśników. Ostrzegamy w tym miejscu niefrasobliwych poszukiwaczy, że pomost nie należy do najbardziej stabilnych, zaś krawędź szybu nie jest zabezpieczona i można do niego wpaść, szczególnie, gdy na poszukiwania wybierzemy się wieczorem. Znad szybu widać wyraźnie, że "górka" jest warpą usypaną z urobku wyciągniętego z szybu; na potwierdzenie tego faktu, na kilku odłamkach skały odnaleźliśmy ślady po mechanicznych wiertłach. Ilość urobku jest spora i znacznie przekracza pustkę z ziemi, nad którą stoimy.