Gdy osiem miesięcy temu mógł spaść podobny obiekt, resort obrony wprowadził stan podwyższonej gotowości w jednostkach wojskowych. Zaalarmowano także opinię publiczną. Teraz wszystko odbyło się bez rozgłosu. Zdecydował o tym poziom zagrożenia, jaki może stworzyć obiekt, a ten był za mały, by podnosić alarm. - Większość śmieci, które spadają do nas z kosmosu, jest niegroźna. Są to rzeczy małe - w momencie, kiedy wpadają w atmosferę, ulegają spaleniu - mówi pułkownik Wiesław Grzegorzewski z Dowództwa Sił Powietrznych - Te śmieci były zbyt małe, by mogły stworzyć realne zagrożenie dla ludzi. Tajemniczy obiekt mógł być fragmentem satelity lub rakiety. Niestety w takich przypadkach musimy polegać na informacjach z zewnątrz. Tym razem doniesienia pochodziły od Amerykanów. Polska nie ma własnych technicznych środków do monitorowania tego typu zagrożeń.