Referendum to wygodne narzędzie dla rządzących. Politycy go używają, kiedy chcą podzielić się odpowiedzialnością z obywatelami za decyzje, których sami boją się podjąć. Ale także wtedy, gdy chcą storpedować niepopularne pomysły swoich konkurentów, i wówczas, gdy chcą na przedreferendalnej debacie zbić polityczny kapitał - argumentuje publicysta. Z tego punktu widzenia pomysł prezydenta jest dobry. Nawet bardzo dobry - dla Lecha Kaczyńskiego. Bo prezydent zna wyniki sondaży i zdaje sobie sprawę, że większość Polaków jest przeciwna oddaniu szpitali w prywatne ręce. Nawet jeśli do referendum nie dojdzie, to przy okazji dyskusji na ten temat Kaczyński nie tylko zdobędzie parę punktów społecznego poparcia, ale też utrze nosa Donaldowi Tuskowi i obniży notowania Platformy - pisze Zdort. Zdaniem autora, dla państwa polskiego i jego obywateli - to jednak pomysł bardzo zły. Bo w sprawie prywatyzacji szpitali nie będzie spokojnej debaty, lecz polityczna awantura. Nie będzie wypracowywania merytorycznych rozwiązań, ale gra na najsilniejszych emocjach. To będzie gra na naszym strachu o zdrowie i życie - nasze własne i naszych bliskich. Co gorsza, skutkiem pomysłu prezydenta może być storpedowanie prywatyzacji szpitali. A to oznacza nadal dostęp do kolejek w placówkach państwowych, niedofinansowanych i źle zarządzanych, niekorzystających z nowoczesnych metod medycznych - ostrzega publicysta.