Ks. Jegierski znany jest z działalności w fundacji "SOS dla życia", która zajmuje się przekazywaniem pomocy uchodźcom z Bliskiego Wschodu. Komentował też kwestie związane z tzw. Państwem Islamskim i wojną w Syrii. Teraz o księdzu zrobiło się głośno - bo jak ustalił portal niezależna.pl - domaga się on do Kornela Morawieckiego zwrotu 96 tys. zł, które miał mu pożyczyć w 2013 r. na działalność stowarzyszenia "Solidarność Walcząca". Portal niezalezna.pl publikuje list, który ks. Jegierski wysłał m.in do Kancelarii Premiera i Kancelarii Prezydenta. Portal publikuje także pokwitowanie, które ks. Jegierski dołącza do listu. Miało ono zostać podpisane przez Kornela Morawieckiego "w chwili odebrania pożyczki". Znajduje się na nim podpis marszałka seniora, podobny do tego w oświadczeniu majątkowym, ale nie ma pewności, czy jest prawdziwy - zaznacza niezalezna.pl. Na pokwitowaniu nie ma też daty ani miejsca zawarcia umowy, ani nazwiska ks. Jegierskiego. Kornel Morawiecki zaprzecza, jakoby pożyczał pieniądze od ks. Jegierskiego. "To przykra sprawa. Wiem jak trudno zdobyć pieniądze na działalność społeczną i z jakimi trudnościami borykają się organizacje, które taką działalność prowadzą. Dlatego nigdy nie pożyczyłbym pieniędzy od organizacji charytatywnej i nie pożyczyłem ich od prowadzonej przez księdza Jegierskiego Fundacji SOS dla Życia. Niestety, obawiam się, że mamy do czynienia z oszustwem. (...) Skierowałem sprawę do organów ścigania i wierzę, że wyjaśni się kto za tym wszystkim stoi" - komentuje w rozmowie z portalem niezalezna.pl.