W listopadzie wydział grodzki Sądu Rejonowego w Szczecinie ukarał dwie młode kobiety naganą za "nieobyczajny wybryk". Sąd obciążył je też kosztami procesu. Od wyroku sądu grodzkiego odwołała się jedna z kobiet - Anna K., ale zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego, sąd uniewinniając ją, zdecydował też o uniewinnieniu drugiej, Doroty K. Kosztami procesu obarczył skarb państwa. Sąd w uzasadnieniu wtorkowego wyroku uznał, że zachowanie obu kobiet nie było nieobyczajne i nie było też wybrykiem. Wybryk to zachowanie, które odbiega od ogólnie przyjętej w społeczeństwie normy prawnej, natomiast nieobyczajność to zachowanie niemoralne, nieprzyzwoite, które wywołuje negatywne odczucia w społeczeństwie - wyjaśniał sąd. Zachowanie kobiet polegające na opalaniu się na kąpielisku bez stanika, w ocenie sądu odwoławczego nie było nieobyczajne ani nie stanowiło wybryku. Opalały się przez dłuższy czas i nikt nie reagował na ich zachowanie, dopiero kierownik kąpieliska zareagował, gdy policjanci i strażnik miejski postanowili upomnieć kobiety - tłumaczył sąd. Skoro zachowanie kobiet było "bezstresowe" dla pozostałych opalających się, nie było wybrykiem ani nieobyczajnością - podkreślił sąd. W ocenie sądu rozpatrywana sprawa w ogóle nie powinna wpłynąć na wokandę, "bo społeczeństwo polskie na tyle jest rozsądne, zdrowo myślące i poradzi sobie ze zmieniającymi się obyczajami. Angażowanie wymiaru sprawiedliwości do rozstrzygania takiej kwestii jest zabiegiem zbędnym" - podkreślił sąd w uzasadnieniu. Obrońca Anny K. podkreślał podczas procesu, że sąd grodzki dokonał dowolnej oceny dowodów z naruszeniem wskazania wiedzy i doświadczenia życiowego i stąd wyciągnął wniosek, jakoby zachowanie obwinionej nie było zgodne polskim obyczajem i normami życia społecznego, a także mogło wywołać negatywne reakcje otoczenia. Podkreślał, że nie było oznak wśród plażowiczów takich reakcji. Mec. Skobel przedstawił jako wniosek dowodowy w sądzie list posła Jerzego Wenderlicha, który w piśmie skierowanym do obrońcy wyraził m.in. "wielkie zdziwienie, że dziś ktoś może uznać opalanie topless za rzecz, która narusza jakiekolwiek normy". "Gdybyśmy nagość mieli posadzić na ławie oskarżonych znaczyłoby to, że wiele najwybitniejszych dzieł sztuki występować musiałoby w roli podejrzanych, a najwybitniejszym muzeom świata groziłoby zamknięcie" - napisał polityk. Jak dodał, sam jest ojcem 17- letniego syna i nigdy nie przyszło mu do głowy zakrywać synowi oczy, kiedy na plaży kobiety wystawiały nagie piersi do słońca.