Mimo że PE ma coraz większą władzę, frekwencja wyborcza spada. W 2004 roku spadła do 46 proc. z 62 proc. w 1979 roku, kiedy odbyły się pierwsze bezpośrednie wybory do unijnego zgromadzenia. Wcześniej europosłowie byli wybierani przez parlamenty krajów członkowskich. Brak zainteresowania czerwcowymi wyborami do PE deklarowało jesienią zeszłego roku 59 proc. pytanych Polaków i ponad połowa (54 proc.) respondentów w całej Unii. Zainteresowanych nimi było 44 proc. w UE, w Polsce - 36 proc. Zainteresowanie wyborami spada zarówno w Polsce, jak i w Unii: w UE o trzy punkty procentowe w porównaniu z sytuacją na wiosnę zeszłego roku, a w Polsce dwa razy tyle - o sześć punktów procentowych. Nieznacznie rośnie też odsetek osób zdecydowanie niezainteresowanych głosowaniem w nadchodzących wyborach do unijnego parlamentu: w Polsce było ich jesienią 16 proc. (o jeden punkt procentowy więcej niż na wiosnę), a w UE - 15 proc. (o trzy punkty procentowe więcej). Zdecydowanych na udział w wyborach jest w Unii 28 proc. (o dwa punkty procentowe mniej niż wcześniej), a w Polsce tylko 15 proc. (aż o sześć punktów procentowych mniej). Pozostałe odpowiedzi mieszczą się na skali mniej lub bardziej niezdecydowanych. Z sondażu wynika, że aż trzy czwarte badanych Polaków (74 proc.) nie wiedziało w październiku, kiedy odbędą się najbliższe wybory do unijnego parlamentu. W całej UE jest to 67 proc. Tylko co piąty Polak (20 proc.) umiał jesienią zeszłego roku podać właściwy rok. Daje to nam miejsce poniżej unijnej średniej - w ostatniej 10. Jednak sytuacja się poprawia: od poprzedniego, wiosennego badania odsetek ten wzrósł w Polsce o siedem punktów procentowych. Dla porównania, w UE właściwy rok umiało podać 26 proc. pytanych, a ich odsetek wzrósł o 10 punktów procentowych. Jedynie w Luksemburgu i na Malcie prawidłowy rok wyborów do PE umiała podać ponad połowa badanych. Najgorzej jest w Finlandii, gdzie termin wyborów do PE znało tylko dziewięć procent pytanych. W badaniach Eurobarometru pytano m.in. o tematy, które powinny pojawić się w kampanii wyborczej do PE. Według Polaków tematami kampanii wyborczej do PE powinien być przede wszystkim wzrost gospodarczy - uznała tak prawie połowa (49 proc.) badanych. Na drugim miejscu znalazło się bezrobocie (40 proc.), a na trzecim - przyszłość systemów emerytalnych. Na kolejnym miejscu znalazła się inflacja - 23 proc., którą jesienią zeszłego roku wskazało o osiem punktów procentowych więcej pytanych niż w poprzednim, wiosennym badaniu. Również w całej UE na pierwszym miejscu znalazł się wzrost gospodarczy, który wskazała ponad połowa (51 proc.) obywateli państw członkowskich - aż o sześć punktów procentowych więcej niż poprzednio. Na drugim uplasowało się bezrobocie, na które wskazało 49 proc. pytanych, a na trzecim - inflacja i siła nabywcza - ten temat wybrało 47 proc. (również o sześć punktów procentowych więcej niż wiosną). Badaniami Eurobarometru, prowadzonymi od 6 października do 6 listopada zeszłego roku, objęto 26 618 obywateli UE, w tym w Polsce jeden tysiąc.