- Niestety w tych warunkach nie byliśmy w stanie bezpiecznie podnieść samolot. Nie chodzi przecież o to, aby na siłę wyciągnąć bombowca i rozerwać go przy tym na strzępy - powiedział uczestniczący w próbie wydobycia wraku kierownik Zakładu Oceanografii Operacyjnej Instytutu Morskiego w Gdańsku Benedykt Hac.Jak wyjaśnił, wyposażony w dźwig statek Instytutu Morskiego, nie był w stanie utrzymać stabilnej pozycji z powodu tzw. martwej fali na Bałtyku z północnego-wschodu. - Nie oznacza to jednak klęski tej operacji. Wprawdzie wraku nie udało się podnieść, ale wcześniej przez prawie dwa tygodnie nurkowie z Centralnego Muzeum Morskiego wydobyli dziesiątki różnych elementów tego wraku, wyposażenia, części związanych z jego uzbrojeniem. Wyczyścili go, odkopali, sprawdzili, czy nie ma na nim jakiś zagrożeń - dodał Hac. Kolejna próba Dyrektor Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie Krzysztof Radwan, gdzie ma trafić Douglas A-20, powiedział, że kolejna próba wydobycia z morza amerykańskiego bombowca podjęta zostanie wiosną przyszłego roku. Bombowiec leży na głębokości 15 metrów, ok. czterech kilometrów od Rozewia. Na maszynę natrafił na początku lipca podczas prac pomiarowych Instytut Morski w Gdańsku. Hac mówił we wrześniu, że wrak samolotu jest dobrze zachowany: brakuje mu wprawdzie części ogonowej, ale ma tylne stanowisko strzelca, obydwa skrzydła, dwa silniki i śmigła. Lekki bombowiec Douglas A-20 jest unikalnym zabytkiem w skali światowej. Łącznie zbudowano 7478 sztuk tych samolotów, ale na świecie zachowało się ich jedynie 12: dwa w Europie (Londyn i Moskwa), a także w Brazylii, Nowej Zelandii i USA. Lekki bombowiec Douglas A-20, produkcji Douglas Aircraft Company, był w początkowej fazie II wojny światowej podstawowym bombowcem armii USA, zamawianym także przez siły zbrojne Wielkiej Brytanii oraz Francji. W 1942 r. został zastąpiony przez nowsze konstrukcje. Od 1942 r. był wykorzystywany także przez lotnictwo sowieckie. Rosjanie otrzymali od Amerykanów ponad 2,7 tys. sztuk tego samolotu. I to właśnie najprawdopodobniej bombowiec używany przez Armię Czerwoną spoczywa na dnie Bałtyku. Przedsięwzięcie wydobycia wraku bombowca z dna Bałtyku jest finansowane głównie z budżetu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.