Sopoccy policjanci zostali w piątek ok. godz. 18:30 zaalarmowani, że w jednym z mieszkań dzieje się coś złego. Zgłaszająca poinformowała, że słyszy krzyki, przez okno wyrzucane są przedmioty, a na balkonie bez opieki siedzą dzieci i wychylają się. Dziadek spał na podłodze Przybyli pod wskazany adres funkcjonariusze prewencji rzeczywiście zauważyli porozrzucane przy budynku przedmiot. Po chwili na balkonie, na wysokości ok. pięciu metrów od ziemi, zauważyli sześciolatka. Chłopiec przyznał, że razem z młodszym bratem są pod opieką dziadka, ale ten wypił piwo i poszedł spać. Sześciolatek wpuścił do mieszkania stróżów prawa, którzy na podłodze zauważyli śpiącego mężczyznę. Był nietrzeźwy i niekomunikatywny. Dziećmi w wieku dwóch i sześciu lat, do powrotu ich babci do domu, zaopiekowali się mundurowi. 66-letniego dziadka zatrzymali, a przeprowadzone na komendzie badanie stanu trzeźwości wykazało, że ma on dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Mieszkaniec Sopotu noc spędził w areszcie. Po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia swoich wnuków. Przyznał się do stawianego zarzutu. Środkiem drogi z 1,5 rocznym dzieckiem Zgłoszenie o dziwnie zachowującej się kobiecie, która pcha wózek dziecięcy całą szerokością jezdni, zawiadomili w czwartek w nocy policję przechodnie. Wysłani na miejsce policjanci zauważyli na środku ulicy z trudem poruszająca się kobietę z wózkiem, z którego słychać było płacz dziecka. Okazało się, że 29-letnia mieszkanka Wałbrzycha jest kompletnie pijana. Badanie wykazało ponad 3,5 promila alkoholu w jej organizmie. Na szczęście półtorarocznemu dziecku nic się nie stało. Kobieta została zatrzymana i osadzona w policyjnym areszcie, a niemowlę, decyzją Sądu Rodzinnego w Wałbrzychu, umieszczono w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Ona wyskoczyła oknem, on się zabarykadował Pracownicy niepołomickiej pomocy społecznej przyjechali w środę skontrolować jedną z rodzin, nie zostali wpuszczeni do mieszkania. Wtedy nabrali podejrzeń, że 25-latka i jej 36-letni mogą być pod wpływem alkoholu. Kiedy stali przed drzwiami mieszkania, kobieta wyskoczyła przez okno i podeszła do nich porozmawiać. Za wszelką cenę chciała przekonać pracowników MOPS, że wszystko jest w porządku, a kontrola jest niepotrzebna. Jej wyjątkowo żywe reakcje - oraz silna woń alkoholu - sprawiły jednak, że nie tylko nie odstąpiono od przeprowadzenie inspekcji, ale wezwano policję. Pracownicy podejrzewali bowiem, że dzieci kobiety pozostają pod opieką osoby nietrzeźwej. Funkcjonariusze mieli jednak problem z wejściem do środka, gdyż znajdujący się w mieszkaniu mężczyzna nie reagował na żądania. Wręcz przeciwnie, zabarykadował drzwi od środka. W obawie o zdrowie dzieci dzielnicowy dostał się do wnętrza mieszkania tą samą drogą, którą kobieta z niego wyszła - przez okno. Tam obezwładnił gospodarza, który miał 1,8 promila. Później okazało się, że matka miała jeszcze więcej - 1,9. Niemowlę przekazano do pogotowia opiekuńczego. Tam też trafiło starsze, 3,5-letnie dziecko, które odebrano z przedszkola. We wszystkich opisanych przypadkach rodzice i opiekunowie, na których ciążył obowiązek opieki nad dziećmi, usłyszeli zarzuty narażenia ich na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi im do pięciu lat pozbawienia wolności.