Kierzkowska nie dostała się do Sejmu. Według rozmówców PAP, na wtorkowym posiedzeniu kierownictwa ugrupowania zostało przesądzone, że była wicemarszałek Sejmu zostanie skierowana do kancelarii premiera. W minionej kadencji za relacje na linii rząd-parlament odpowiadał polityk PSL Eugeniusz Grzeszczak, który w obecnej kadencji jest wicemarszałkiem Sejmu. "Na pewno Ewa Kierzkowska zostanie w Warszawie. Jest osobą kompetentną i tworzy wokół siebie przyjazny klimat" - powiedział o partyjnej koleżance jeden z posłów Stronnictwa. Na jej kandydaturę przychylnie patrzyła PO. Gdy pojawiły się pierwsze spekulacje na temat tego, że Kierzkowska może zostać ministrem w kancelarii premiera, polityk z władz Platformy powiedział, że premier Donald Tusk powinien bez problemu zaakceptować tę kandydaturę. "Jest politykiem lubianym, kontaktowym, a taki jest potrzebny na tym stanowisku" - uzasadniał. Według nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł w partii, Waldemar Pawlak nie chce, by posłowie jego ugrupowania zajmowali stanowiska wiceministrów. Jedynym wyjątkiem ma być wiceszef resortu gospodarki Mieczysław Kasprzak. "Prezes się do niego przyzwyczaił i dlatego zostanie" - tłumaczył polityk Stronnictwa. Pozostali posłowie mają pracować w Sejmie. Ludowcy nie chcą osłabiać swojego klubu parlamentarnego. Jak tłumaczyli, posłowie mają wykazywać się swoją wiedzą w komisjach sejmowych. PSL chce jednak, by przedstawiciele Stronnictwa znaleźli się w każdym resorcie. Obecnie PSL nie ma wiceministrów w Ministerstwie Finansów i Ministerstwie Obrony Narodowej. "Chcemy uzupełnić te miejsca" - zapowiedział polityk Stronnictwa. Rozmówca PAP przekonywał, że w interesie zarówno PO, jak i PSL jest to, żeby obie partie miały swoich przedstawicieli w każdym resorcie, tak by ugrupowania nie zaskakiwały się nawzajem.