Jak ocenił socjolog z PAN, profesor Henryk Domański, Gowin nie ma szans na zwycięstwo, ale im więcej głosów dostanie, tym słabsza będzie pozycja Tuska w partii. Zdaniem profesora dni Gowina w Platformie są policzone, ale Donald Tusk nie może tak po prostu zdecydować o wyrzuceniu go z partii, bo to byłby strzał w stopę. - Premier zrobi wszystko żeby to nie była jego decyzja, ale decyzja organu partii, np. sądu partyjnego - powiedział prof. Domański. Według socjologa złożenie wniosku o usunięcie Gowina z partii może doprowadzić do pogłębienia podziałów w PO. - Mogą się pojawić nowe osie podziału, a stare konflikty wybuchnąć z nową siłą - dodaje.Domański skomentował też doniesienia o niskiej frekwencji w wyborach na szefa PO, przypominając, że są wakacje, a więc członkowie partii mogą mieć problem ze zmobilizowaniem się. Przypomniał też, że w Polsce zawsze był problem z niską frekwencją. - Nie zmienia to faktu, że w tych wyborach, a więc w wyborach wewnątrzpartyjnych, powinno głosować 80-90 proc. uprawnionych - ocenił. Wynik ten jeszcze się zmieni, po doliczeniu głosów oddanych przez internet. Oficjalne wyniki wyborów na szefa PO zostaną podane jutro o godz. 10. na konferencji prasowej. Głosowanie na kilka sposobów Uprawnionych do głosowania w wyborach szefa Platformy było 42 636 członków PO. Przez internet zagłosowało 27,69 proc., co oznacza 11 806 głosów. Według źródeł PAP w komisji wyborczej, do środy odebrano z poczty około 9 tysięcy kart wyborczych, czyli frekwencja nie przekroczyła jeszcze progu 50 proc. (21,3 tys. głosów). Zgodnie z pierwotnymi zapowiedziami liczone miały być jedynie te głosy, które dotarły do Warszawy do północy z poniedziałku na wtorek. W nieoficjalnych rozmowach politycy PO przyznają jednak, że aby zwiększyć szanse na przekroczenie 50 proc. frekwencji zdecydowano się na uwzględnienie także głosów, które dotrą do Warszawy do piątku rano - ostatni raz członkowie komisji wyborczej odbiorą z poczty odesłane karty w piątek rano.