"Rozmiary zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości są wielką niespodzianką" - powiedziała warszawska korespondentka ARD Griet von Petersdorff. Jej zdaniem powodem tak wielkiego sukcesu narodowych konserwatystów - jak niemieckie media nazywają PiS - była słabość Platformy Obywatelskiej. PO rządziła przez dwie kadencje, co spowodowało przesyt - oceniła Petersdorff. Dodatkowym osłabieniem PO było odejście Donalda Tuska - zaznaczyła korespondentka. Rządząca partia sama poddała się, "a kto chce partii, która sama w siebie nie wierzy?" - pytała retorycznie. W osobnym odredakcyjnym komentarzu Robin Lautenbach podkreślił, że Polska jest po Francji najważniejszym partnerem Niemiec. "Utworzenie przez PiS następnego polskiego rządu powinno wywołać na lewo od Odry przenikliwy dźwięk sygnału alarmowego" - powiedział komentator. Jak wyjaśnił, powodem do niepokoju jest "mocny człowiek tej partii - Jarosław Kaczyński". Lautenbach przypomniał, że niemal 10 lat temu, gdy Kaczyński był szefem rządu, "stale prowokował polityczne awantury w polityce wewnętrznej i zaszkodził poważnie relacjom Polski z Niemcami i UE". Zdaniem ARD w kampanii wyborczej Kaczyński "świadomie posługiwał się nienawiścią, podjudzając przeciwko muzułmańskim uchodźcom, chociaż w rzeczywistości nie ma ich w Polsce". Jak dodano, szef PiS "posługiwał się słowami, które wprawiły w zdumienie nawet Pegidę i AfD". Pegida to populistyczny antyimigrancki ruch społeczny domagający się natychmiastowego wstrzymania przyjmowania imigrantów; Alternatywa dla Niemiec (AfD) jest eurosceptycznym ugrupowaniem nalegającym na ograniczenie liczby uchodźców. "Czy kolejny wschodnioeuropejski kraj popadnie w 'orbanizm'?" - pytał Lautenbach. "PiS kocha (premiera Węgier Viktora) Orbana, ma z nim tylko jeden mały ideologiczny problem - a problemem tym jest jego sympatia do (prezydenta Rosji Władimira) Putina" - tłumaczył niemiecki komentator. Lautenbach zastrzegł, że sytuacja w Polsce nie musi rozwijać się według czarnego scenariusza. "PiS też się zmienił. Do władzy doszło nowe pokolenie, bardziej otwarte na świat, mniej fanatyczne, którego patriotyzm nie ogranicza się do poglądów antyniemieckich i antyeuropejskich" - powiedział komentator. Jak dodał, prezydent Andrzej Duda i przyszła premier Beata Szydło symbolizują właśnie to pokolenie. Pozostaje "jedno nurtujące podejrzenie" - zauważył Lautenbach - to, że po niedługim czasie Kaczyński "wyrzuci miłą panią Szydło i sam ogłosi się premierem". ARD przypomniał, że podobny manewr polski polityk przeprowadził w 2006 r. "Idą ciekawe czasy, także dla nas" - podsumował pierwszy program niemieckiej telewizji publicznej.