Zwycięstwo wyborcze Jarosława Kaczyńskiego jest "kolejnym przykładem powrotu nacjonalizmu i populizmu w Europie" - czytamy w największej opiniotwórczej gazecie niemieckiej "Sueddeutsche Zeitung". Autor komentarza Florian Hassel określa PiS mianem ugrupowania "ksenofobicznego, demagogicznego i nacjonalistycznego". Sukces Kaczyńskiego jest tym bardziej zastanawiający że Polska nie znajduje się w kryzysie, lecz jest szóstą pod względem wielkości gospodarką UE - pisze autor. Jego zdaniem zwycięstwo PiS jest również "skutkiem słabości, czy wręcz tchórzostwa" politycznych konkurentów tej partii. PiS "nie maskował się, lecz podkreślał otwarcie w kampanii wyborczej wrogość wobec obcych i odrzucał z wielkim hukiem zarówno przyjęcie uchodźców, jak i dalszą integrację UE czy też modernizację społeczeństwa, w tym sztuczne zapłodnienie" - wyjaśnia niemiecki dziennikarz. Porównuje Polskę z Węgrami i Rosją Hassel przypomina zapowiedź Kaczyńskiego budowy w Warszawie drugiego Budapesztu i stawia pytanie, czy szef PiS tak jak premier Węgier Viktor Orban będzie forsował autorytarną przebudowę państwa. Komentator zwraca uwagę na istniejący od lat projekt konstytucji PiS i porównuje sytuację w Polsce z Węgrami i Rosją. "Po pierwszym wyborze Putina na prezydenta Rosji wielu obserwatorów początkowo uspokajało, że liberalni doradcy będą trzymali go w ryzach; podobnie było z Orbanem. W rzeczywistości zarówno Putin jak i Orban zaraz rozpoczęli budowę autorytarnego państwa" - pisze Hassel zastrzegając, że żeby przeprowadzić ten plan Kaczyński potrzebowałby większości dwóch trzecich w parlamencie. "Ze względu na obecność w parlamencie innych nacjonalistycznych partii nie jest to wykluczone" - ocenia "SZ". Nawet jeśli konstytucja pozostanie nienaruszona, dla liberalnie nastawionych Polaków nadejdą "nieprzyjemne czasy" - uważa Hassel i wymienia niepokojące jego zdaniem zjawiska - bliską współpracę rządu z konserwatywnym Kościołem katolickim, brak tolerancji dla krytycznej prasy, opierające się na mitach rozumienie historii, możliwą instrumentalizację wymiaru sprawiedliwości i służb specjalnych do walki z przeciwnikami politycznymi. "Polska wybrała i przekazała władzę jednemu człowiekowi. Wielu Polaków będzie być może tego żałować" - konkluduje komentator "Sueddeutsche Zeitung". Znacznie spokojniej zareagował na wyniki wyborów konserwatywny dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Narodowi konserwatyści nie są partią antyeuropejską - pisze autor komentarza Konrad Schuller. Komentator przypomina, że rządzący w Polsce w latach 2005-2007 PiS zaakceptował Traktat z Lizbony. Od tego czasu główny nurt polskiej prawicy jest - pomimo zastrzeżeń wobec ideologii gender, indyferencji religijnej i innych europejskich "chorób" w zasadzie pojednany z Unią Europejską. Partia Jarosława Kaczyńskiego nie jest jednak partią proeuropejską - kontynuuje Schuller. Dla Platformy Obywatelskiej Europa była "projektem cywilizacyjnym". Liberałowie chcieli zastąpić naród - definiowany za pomocą tradycyjnych wartości, takich jak rodzina, wiara, ojczyzna i wrogość wobec Niemiec i Rosji - laicką pluralistyczną, otwartą na świat wspólnotą dążąca do coraz bardziej integrującej się Unii Europy. Jak podkreśla Schuller, dla narodowych konserwatystów jest to "pusty patos". Komentator tłumaczy, że starsze pokolenie, do którego należy Kaczyński, pamięta XX wiek, gdy Polska przekonała się, że "sojusze są nic nie warte, a solidarność jest pustym słowem". Wnioskiem, jaki wyciągnął z doświadczeń historii Kaczyński, jest "święty egoizm" - czytamy w "FAZ". Solidarność jest dobra, ale ważniejsze są dla niego rodzina i naród, a dopiero potem reszta, w tym także Europa - nie mityczna wspólnota solidarności, lecz grupa państw, w których "każdy walczy o swoje". Po zwycięstwie PiS Berlin stanie się w UE jeszcze bardziej samotny - pisze "FAZ". "Nie przesadzajmy z tymi lękami" Interesy polskiego kierownictwa tylko częściowo pokrywają się z celami Berlina - ocenia Schuller wymieniając węgiel i uchodźców jako tematy kontrowersyjne. Pomimo tego Berlin, Warszawa i Bruksela znajdą wspólny język, chociażby dlatego, że w wielu sprawach Warszawa jest uzależniona od UE. Jedność Zachodu wobec Rosji jest dla polskich konserwatystów równie ważna jak dla rządu niemieckiego. "Die Welt" polemizuje z opiniami sugerującymi, że Polska pod rządami PiS wejdzie na populistyczną czy wręcz antyeuropejską ścieżkę. "Nie przesadzajmy z tymi lękami" - pisze komentator Gerhard Gnauck. "Polacy wiedzą, co daje im od dawna wymarzone członkostwo w UE i NATO" - pisze komentator. Przypomina, że jedna trzecia osób, które deklarują sympatie prawicowe, opowiada się za jak najściślejszą integracją z UE. "Znający historię Kaczyński wie, że polskie marzenie o wolności i niepodległości potrzebuje silnych sojuszników" - czytamy w "Die Welt". Wychodząca w Kolonii gazeta "Koelner Stadt-Anzeiger" pisze natomiast o "skrajnym zwrocie na prawo". "Misją Kaczyńskiego było od początku przekształcenie Polski w demokrację nieliberalną, zgodnie z węgierskim wzorem Wiktora Orbana" - czytamy w komentarzu. Wynik wyborów świadczy o "odrzuceniu wolnościowej demokracji". Równie pesymistycznie ocenia sytuację "Thueringer Allgemeine". Przegranym wyborów w Polsce jest Europa. "UE musi wpaść na pomysł, co zrobić, aby jej głos rozsądku nie został zagłuszony przez populistyczno-nacjonalistycznych awanturników. W przeciwnym razie Polska może stać się decydującą kostką domina, które doprowadzi do upadku Europy" - pisze komentator. Z Berlina Jacek Lepiarz