Chłopców nie chcą oddać polscy rodzice, którzy podczas pobytu w Niemczech zostali pozbawieni praw rodzicielskich, ale mimo to zabrali dzieci z tamtejszego domu dziecka i wrócili do kraju. Pierwsze posiedzenie o wydanie dzieci odbyło się w środę przed sądem rodzinnym w Bytomiu. Według prawników reprezentujących rodzinę, to "wybitnie precedensowa" sprawa - po raz pierwszy Jugendamt stara się w polskim sądzie o wydanie polskich dzieci. "Kradzież dzieci" Państwo G. z Bytomia w 2007 r. wyjechali do Niemiec, by - jak dziś tłumaczą - poprawić byt sobie i dzieciom. W 2011 r. tamtejszy sąd odebrał rodzicom władzę nad dziećmi, argumentując to złą sytuacją rodzinną. Dziś chłopcy mają 3 i 5 lat. Niemiecki sąd nie zasięgnął przy tym opinii biegłego, rodzice nie byli reprezentowani przez adwokata - powiedział adwokat Markus Matuschczyk, który obecnie jest pełnomocnikiem rodziców. Po wyroku dzieci trafiły do niemieckiego domu dziecka. Rodzice mogli się z nimi kontaktować raz na tydzień, później jeszcze rzadziej. Według relacji rodziców, sytuacja w ośrodku była bardzo zła, a chłopcy tęsknili za mamą i tatą. Nie mogąc wytrzymać rozłąki, w lipcu 2011 r. podczas kolejnego spotkania z Dawidem i Danielem rodzice zabrali dzieci z ośrodka, po czym wrócili do Polski. - Pod względem prawnym jest to kradzież dzieci, ponieważ rodzice nie mieli władzy rodzicielskiej - przyznał Matuschczyk. Rodzina zastępcza czeka Niedawno Jugendamt przysłał do Polski wniosek, w którym domaga się wydania dzieci. W Niemczech czeka już na nich rodzina zastępcza. Strona niemiecka powołuje się na przepisy konwencji haskiej w sprawie uprowadzenia dzieci. Polska prokuratura, która reprezentuje wnioskodawcę, na razie nie ustosunkowała się do wniosku - powiedział adwokat. Dawid i Daniel ostatnio znów trafili do ośrodka wychowawczego, tym razem na Śląsku. Według pełnomocnika, ma to najprawdopodobniej związek z pismem z Jugendamtu. Państwo G. mogą widzieć dzieci podczas widzeń. Zapewniają, że Dawid i Daniel chcą do nich wrócić. Rodzice liczą, że sąd nie zgodzi się na wydanie ich dzieci. Zapewniają, że wszyscy się kochają i chcą być razem. Dodają, że dzieci nie mówią po niemiecku. Pełnomocnik rodziców wniósł w środę przed sądem m.in. o odrzucenie wniosku ws. wydania dzieci, powołania biegłych i przesłuchanie Dietmara Brehmera - lidera mniejszości niemieckiej na Górnym Śląsku. Poza Matuschczykiem rodzinie G. pomaga Polskie Stowarzyszenie Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech. Następna rozprawa 11 lipca.