Wolfgang D. jest jedną z 19 osób, które aresztowano w związku z tzw. sprawą pedofilów z Dworca Centralnego. Prokuratura nie tylko zwolniła go z aresztu, ale także - mimo toczącego się procesu przed warszawskim sądem - wydała mu paszport. Zdaniem Macieja Kujawskiego, rzecznika prokuratury, podejrzany potrzebował paszportu, więc... mu go wydano. - Prokurator prowadzący postępowanie uznał, że ten paszport należy wydać obcokrajowcowi, dlatego że był to jedyny dokument tożsamości, który on posiadał - mówi rzecznik. Na pytanie, czy nie było to nieco naiwne, prokurator nie chce odpowiadać, zasłaniając się zasadą informowania, a nie oceniania. O wiele ciekawsza jest jednak sprawa zwolnienia Niemca z aresztu. Prokuratura podjęła taką decyzję ponad 3 miesiące temu, w oparciu o jedną tylko opinię dotyczącą zdrowia podejrzanego. Opinię wydał lekarz - co ciekawe - związany z ambasadą Niemiec. Ekspertyzy nie skonsultowano z żadnym biegłym. Kilka dni potem podejrzany opuścił areszt. - Prokurator ocenił, że stan zdrowia podejrzanego nie pozwala mu na przebywanie w areszcie śledczym - mówi Kujawski. Ten wątek zainteresował już prokuraturę apelacyjną, która prowadzi postępowanie dyscyplinarne w tej sprawie. Wstępnie uznała już, że decyzję o zwolnieniu podejrzanego podjęto przedwcześnie.