- Jeśli chodzi o nasze relacje z Unią Europejską jako całością, Niemcami, Rosją, innymi krajami, to ewidencja przegranych czy wręcz upokorzeń jest bardzo długa. Ewidencja sukcesów - praktycznie nie zawiera ani jednego punktu - powiedział Jarosław Kaczyński na sobotnim briefingu prasowym. - Jesteśmy po prostu ogrywani. A w tej chwili na świecie zauważono, że jesteśmy pochyłą wierzbą, wiadomo, na nią każda koza wskakuje. Już teraz mamy nowe roszczenia, państwowe roszczenia ze strony Izraela. I to będą konsekwencje takiej polityki - ocenił szef PiS. Przyznał jednak, że "w jednym miejscu UE nam pomogła - uniemożliwiła podpisanie już zupełnie skandalicznego porozumienia ws. gazu". Jego zdaniem, obecna umowa jest bardzo niekorzystna, ale Unia ochroniła nas przed sytuacją znacznie gorszą. W październiku Polska i Rosja podpisały porozumienie ws. zwiększenia dostaw rosyjskiego gazu do Polski o ok. 2 mld m sześc. rocznie (Unia postawiła warunek niezależności operatorów gazociągów). - Wszędzie indziej przegrywamy, przegrywamy, przegrywamy. Niemcy sobie z nas kpią, Rosja sobie z nas kpi. W UE nie uzyskujemy niczego - mówił J. Kaczyński. Według niego to, że Jerzy Buzek został przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, "to jest najmniej, co mogliśmy dostać - bo wiadomo, że nowa Europa musi coś dostać". - Niestety wiem, że bardzo duża część społeczeństwa tego nie zauważa, ale to nie jest wina społeczeństwa, to jest wina mediów - dodał. W ocenie szefa PiS, polska prezydencja "z całą pewnością będzie niczym innym jak częścią kampanii wyborczej". - To wszystko, co będzie tam czynione, to będzie próba wmówienia społeczeństwu, że Donald Tusk pokazuje się - a to wynika po prostu z przepisów unijnych, że się będzie pokazywał - z najważniejszymi politykami Europy, a być może czasami też z najważniejszymi politykami świata i że (w związku z tym) Polska ma znakomitą pozycję.