Gazeta wyraża zdziwienie tym faktem, gdyż to właśnie Niemcy, zgodnie z propozycjami współrządzącej krajem partii CSU wraz z ministrem gospodarki Michaelem Glosem, zamierzają przedłużyć okres eksploatacji własnych siłowni do minimum 40 lat. Tłumaczą, że polska inwestycja nie jest konieczna ze względu na obecność elektrowni atomowej w pobliskim Greifswaldzie. W podobnym tonie wypowiada się niemiecki Greenpeace. W rozmowie z "ND" przedstawiciel tej organizacji Heinz Schmidt stwierdził, że nowa elektrownia atomowa będzie niosła za sobą wiele różnych zagrożeń: od niebezpieczeństwa skażenia radioaktywnego, poprzez produkowanie radioaktywnych odpadów, skażenia środowiska naturalnego, aż po zagrożenia atakiem terrorystycznym. Tymczasem najwyraźniej stare siłownie jądrowe na terenie Niemiec nie budzą żadnych zastrzeżeń niemieckich "ekologów". Komu przeszkadza polska inwestycja? - docieka "Nasz Dziennik".