INTERIA.PL: Nikt nie ukrywa tak naprawdę, że ta wystawa jest odpowiedzią na Centrum Wypędzeń Eriki SteinBach. Jak Niemcy mogą czcić pamięć o swoich wypędzonych, by nie być oskarżonymi o próby fałszowania historii? Katarzyna Matusik - Lipiec: Myślę, że tak, jak my, nie zatajając pewnych elementów historii, które miały miejsce. My, pokazując historię Polaków wygnanych z domów w czasie II wojny światowej, nie podkreślamy tego, że ta sytuacja miała miejsce tylko w odniesieniu do Polaków. Były też takie sytuacje, że ze swoich domów wypędzani byli Niemcy. Niemcy patrzą na sprawę wypędzeń w inny sposób, tylko i wyłącznie przez pryzmat krzywd własnych rodaków, i to jest błąd. Czy rzeczywiście tak jest? Niemcy podkreślają, że oni sobie zdają sprawę z tego, że Hitler był pierwszym powodem. Natomiast to, co się działo później, to już jest inna sprawa, i to nie uwłacza cierpieniu wypędzanych Niemców. Tak, tylko proszę zauważyć jedną rzecz, że Niemcy mówiąc o czasach II wojny światowej mówią, że tych aktów wypędzeń dokonywali naziści. I takie panuje powszechne przekonanie, że to nie Niemcy wypędzają Polaków, ale naziści, czyli Niemcy uciekają od określenia, że to naród niemiecki którym zawładnęła ideologia nazizmu, dokonał tych wszystkich okrutnych rzeczy. W jaki sposób Niemcy musieliby się rozliczyć ze swojej historii, żeby wszyscy byli usatysfakcjonowani? Tak, jak powiedziałam już wcześniej: nie zakłamując historii, nie mówiąc, że ta rzecz dotyczy tylko ich narodu. W taki sposób, by nie koncentrować się na tym, że ta historia nie miała miejsca. A taki jest mój odbiór sposobu, w jaki Niemcy w tej chwili o historii II wojny światowej mówią. A jaką opinię mają na ten temat przedstawiciele innych krajów UE? Czy też uważają, że Niemcy przesadzają z centrum wypędzeń? Trudno mi o tym mówić, bo tak naprawdę nie miałam możliwości rozmowy na ten temat, ale wydaje mi się, że sama działalność pani Eriki Steinbach wprowadza bardzo dużo zamieszania. To jest osoba bardzo kontrowersyjna. Przy tego typu inicjatywach, powinny być osoby mediacyjne, a nie kontrowersyjne.