Tragedia Czeczenki Kamisy D., której dzieci podczas nielegalnego przekraczania granicy zmarły z wyziębienia i wycieńczenia w Bieszczadach, pokazała, że imigranci gotowi są ryzykować życie, próbując przedostać się do lepszego świata. A już niebawem czekać nas może prawdziwy szturm imigrantów ze Wschodu. W styczniu - a być może jeszcze w grudniu - Polska przystąpi do strefy Schengen, w której są zniesione kontrole graniczne między państwami. Wschodnia granica Polski stanie się granicą Unii o długości ok. 1 tys. 200 km. Dla imigrantów oznaczać będzie ostatnią barierę na drodze do Europy. Na tej granicy zaczną obowiązywać rygorystyczne zasady w odniesieniu do obywateli i towarów państw spoza UE. Obywatele państw trzecich będą musieli posiadać jednolitą wizę wjazdową oraz środki na pokrycie kosztów pobytu, a także udokumentować cel podróży. Elżbieta Pikor, rzecznik Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu, którego funkcjonariusze zatrzymują najwięcej nielegalnych imigrantów, uspokaja, że nasz kraj jest w pełni przygotowany do wejścia do strefy Schengen. - Te przygotowania trwają od naszego wstąpienia do UE, a liczne ostatnio kontrole wykazały, że wypełniliśmy wszystkie nałożone na nas zobowiązania - podkreśla Pikor. Część nielegalnych imigrantów prosi w Polsce o status uchodźcy. W tym roku wpłynęło blisko 5 tys. takich wniosków. Urząd do spraw Repatriacji i Cudzoziemców dysponuje dziś 16 ośrodkami dla uchodźców, w tym dwoma własnymi w Dębaku pod Warszawą (350 miejsc) i w Czerwonym Borze (300 miejsc). Przed wejściem do Schengen gotowy ma być ośrodek w Górze Kalwarii - Lnin, który będzie mógł przyjąć 500 osób.