Celnicy uzgodnili, że samochody, których łączna wartość wynosi około miliona złotych, pochodzą z Niemiec i Holandii. Metoda przemycania ich przez granicę była banalnie prosta. Litwini nie zgłaszali na granicy samochodu do oclenia ani to tranzytu. Dojeżdżali spokojnie pod Płock, a tam samochody sprzedawali. Jak podkreśla Sławomir Kupiński, szef Wydziału Operacyjnego Urzędu Celnego w Łodzi, nie bez przyczyny sprowadzaniem aut zajmowali się właśnie Litwini. - Oni mogą jeździć do Europy zjednoczonej bez wiz. Jeden z Litwinów przyznał się w rozmowie prywatnej, że sprowadził już kilkadziesiąt samochodów i sprzedał na tej giełdzie - mówił Kupiński. Zarekwirowane samochody stoją teraz na parkingach strzeżonych w Łodzi. Każdy z nich jest dokładnie opisany i akta trafią do płockiej prokuratury. Przy okazji akcji celników policjanci zatrzymali wielu Litwinów. Wielu z nich już przesłuchano. Grozi im wysoka grzywna i przepadek samochodów. Posłuchaj relacji reporterki radia RMF FM Darii Grunt: