Sejmowa komisja obrony zbiera się w czwartek 22 czerwca. Do złożonego 13 czerwca zawiadomienia do prokuratury, w którym grupa posłów PO zarzuciła podkomisji manipulacje wynikami badań Wojskowej Akademii Technicznej na temat katastrofy, odniósł się Marek Dąbrowski - członek podkomisji do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego. "Zarzucono nam zmanipulowanie filmu rocznicowego, w związku z 'ukryciem przed opinią publiczną raportu Wojskowej Akademii Technicznej', w którym to raporcie wskazano, że obrót samolotu w Smoleńsku można było zatrzymać do kąta natarcia, który autorzy określili jako niski, natomiast WAT jako autor określiła, że ten kąt natarcia wynosił maksymalnie 3 stopnie" - powiedział Dąbrowski. Jak dodał, "Wojskowa Akademia Techniczna powołała się również na prace dla NASA (...) (które) w przypadku wychylenia innych płaszczyzn sterowych niż pokazane w pracy WAT, dały wzrost kąta natarcia, przy którym można obrót opanować, do 7 stopni". "Autor nie rozumiał informacji" Członek podkomisji zaznaczył, że posłowie, którzy złożyli wniosek do prokuratury, złożyli go wyłącznie na podstawie programu "Czarno na białym" z TVN24, "gdzie kąt natarcia został zdefiniowany na 15 stopni, przy czym autor materiału oparł się na surowym i nieprzetworzonym wykresie kątów natarcia z raportu Millera". "Podkomisja powołuje się na niski kąt natarcia 5,5 stopnia, w związku z tym wyciąga pewne wnioski z pracy WAT, natomiast TVN24 trzykrotnie zawyża kąt natarcia" - podkreślił Dąbrowski. "Informacja nieprzetworzona, której autor nie rozumiał, stała się kanwą wniosku do prokuratury przeciwko podkomisji smoleńskiej; przy czym nie wzięto pod uwagę danych prawidłowych" powiedział. "Niech szef MON przedstawi raport z wyników działalności podkomisji" Tymczasem posłowie PO zaapelowali we wtorek do ministra obrony Antoniego Macierewicza oraz do dr. Kazimierza Nowaczyka, by przedstawili pisemny raport z wyników działalności rządowej podkomisji smoleńskiej. Ich zdaniem, efekty jej prac powinno poznać całe środowisko naukowe. "Dwa miesiące temu złożyliśmy wniosek o przedstawienie na posiedzeniu sejmowej komisji obrony narodowej pisemnego raportu z działalności podkomisji smoleńskiej, a w szczególności o przedstawienie dowodów na poparcie bulwersujących hipotez o wybuchu na pokładzie samolotu. Dowiedzieliśmy się, że to posiedzenie zostało utajnione" - powiedział na konferencji prasowej w Sejmie b. wiceszef MON Czesław Mroczek (PO). "Rozumiemy, że utajnienie tych obrad następuje z tego powodu, że nie ma pisemnego raportu i nie ma dowodów na poparcie tych bulwersujących hipotez" - dodał poseł. Zapowiedział, że posłowie PO, we wtorek, na posiedzeniu sejmowej komisji obrony, będą próbowali dowiedzieć się "jakie są konkretne efekty pracy tej podkomisji". "Posiedzenie utajniono, by ukryć kompromitację Macierewicza" Zdaniem Marcina Kierwińskiego (PO) posiedzenie podkomisji utajniono po to, by ukryć "kompromitację Antoniego Macierewicza i jego ekspertów". "Wzywamy ministra Macierewicza, pana Nowaczyka (p.o. przewodniczącego Podkomisji do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego), żeby przedstawili pisemny raport z wyników badań" - oświadczył Kierwiński. "Jeżeli mają jakiekolwiek wyniki badań niech pokażą je opinii publicznej, niech pokażą je środowisku naukowemu. Niech naukowcy zweryfikują to, co ta podkomisja zrobiła. Ale że nie mają co pokazać, dlatego muszą utajnić" - dodał poseł. Cezary Tomczyk (PO) uważa, że podkomisja "powinna przestać istnieć". "Przyczyną eksplozji ładunek termobaryczny" Podkomisja smoleńska rozpoczęła pracę w marcu 2016 r. 10 kwietnia br. opublikowała film podsumowujący dotychczasowe badania. Wynika z niego, że polski Tu-154M w Smoleńsku został rozerwany eksplozjami w kadłubie, centropłacie i skrzydłach, a destrukcja lewego skrzydła rozpoczęła się jeszcze przed przelotem nad brzozą. Za najbardziej prawdopodobną przyczynę eksplozji podkomisja uznała "ładunek termobaryczny inicjujący silną falę uderzeniową". To odmienne wnioski niż te, do których doszła Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której przewodniczącym był ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu. Jak podał niedawno TVN24 w programie "Czarno na białym", film podkomisji smoleńskiej pokazywany w ostatnią rocznicę katastrofy nie przedstawiał pełnych wniosków z kluczowego badania przeprowadzonego przez naukowców Wojskowej Akademii Technicznej na zlecenie podkomisji. "Wniosek naukowców jest prosty: prezydencki tupolew po stracie części skrzydła nie był w stanie dalej lecieć (...) Według podkomisji oderwanie lewego skrzydła na długości 6 metrów nie może spowodować obrotu samolotu i przeszkodzić w jego dalszym locie; według ustaleń TVN24 z oryginalnego opracowania naukowców WAT wynika zupełnie coś innego - że samolot się obracał" - podała stacja. "Materiał TVN wprowadza w błąd opinię publiczną" Podkomisja zareagowała na to komunikatem, że materiał TVN "wprowadza w błąd opinię publiczną i nie oddaje wyników analizy WAT". Stację uznano w nim za "zaangażowaną politycznie". Wyniki analizy WAT potwierdzają tezę podkomisji smoleńskiej, kwestionującą utratę kontroli pilota nad lotem samolotu na skutek utraty jedynie 6 metrów skrzydła - mówił szef podkomisji, dr Kazimierz Nowaczyk. Według niego istotą tej analizy jest stwierdzenie, że przy kącie natarcia 10 stopni i utracie 6 metrów skrzydła, następuje zmniejszenie siły nośnej samolotu zaledwie o 10 proc. "Badania WAT udowadniają także, że przy kącie natarcia powyżej 9 stopni samolot musi odchylić się w lewo od dotychczasowej trajektorii lotu, wyniki tych badań TVN ukryła przed opinią publiczną" - podkreślono. "Tymczasem wiemy, że samolot po utracie skrzydła leciał nadal prosto i skręcił dopiero po minięciu punktu, w którym zarejestrowany został TAWS 38" - głosi komunikat podkomisji smoleńskiej. "Zarzucili podkomisji manipulację" Posłowie PO zarzucili podkomisji manipulację wynikami badań WAT; posłowie odwiedzili Akademię, rozmawiali z ekspertami WAT i zapoznali się z analizami, które tamtejsi naukowcy przeprowadzili na zlecenie podkomisji. "Jesteśmy przekonani, że badania, które przeprowadziła WAT w żaden sposób nie uprawniają do postawienia tez, które zostały przedstawione w tym filmie; zostały w sposób instrumentalny wykorzystane, aby w sposób nieprawdziwy udowadniać kłamliwe tezy Antoniego Macierewicza. Dlatego po dokładnej analizie tego, co zobaczyliśmy i tego, co zostało zaprezentowane 10 kwietnia przez podkomisję, zdecydowaliśmy złożyć do prokuratury wniosek o możliwości popełnienia przestępstwa przez podkomisję smoleńską" - informował poseł Marcin Kierwiński. Platforma zarzuca w swym doniesieniu rządowej podkomisji poświadczenie nieprawdy, czyli naruszenie art. 271 Kodeksu karnego. Stanowi on m.in., że funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".