Alarm przeciwpowodziowy obowiązuje w Płocku od poniedziałku. Przyczyną jest zator lodowy na Wiśle poniżej miasta, w Popłacinie. Blokuje on przepływ wody i powoduje przybór rzeki. We wtorek po południu prezydent Płocka zdecydował o ewakuacji ludzi i zwierząt z ul. Gmury w najniżej położonej dzielnicy Borowiczki. Urząd miasta podał, że do ewakuacji wyznaczono 115 osób. We wtorek w siedmiu gminach powiatu płockiego położonych nad rzeką - Wyszogród, Gąbin, Mała Wieś, Słupno, Bodzanów, Nowy Duninów i Słubice - wprowadzono pogotowie przeciwpowodziowe. Urząd Miasta Płocka poinformował, że w nocy z wtorku na środę Państwowa Straż Pożarna rozstawiła mobilną bramę przeciwpowodziową na placu Witosa ze względu na możliwość wylania Słupianki. "Służby uzupełniły z magazynów wojewódzkich worki i folię" - przekazano w komunikacie. We wtorek późnym wieczorem rozpoczęło się zabezpieczanie ul. Nadwiślańskiej na lewym brzegu Wisły i zabezpieczanie kilku posesji workami z piaskiem. Na miejscu pracowała Państwowa Straż Pożarna, żołnierze WOT i grupa mieszkańców, ochotników wspierających służby. "Mieszkańcy zabezpieczają posesje przed zalaniem" "Kolejną zagrożoną podtopieniem ulicą Płocka jest ul. Raczkowizna na osiedlu Borowiczki. Występują podtopienia w związku z tzw. cofką z Wisły, która wpływa korytem rzeki Słupianki. Służby zadysponowały na miejsce piasek i worki. Mieszkańcy zabezpieczają posesje przed zalaniem" - podano w komunikacie. Z danych Urzędu Miasta Płocka wynika, że poziom Wisły w środę rano wynosił tam na poszczególnych wodowskazach: Borowiczki - 422 cm przy stanie alarmowym 345 cm, Grabówka - 468 cm przy stanie alarmowym 340 cm, brama przeciwpowodziowa w porcie Radziwie, w lewobrzeżnej części miasta - 394 cm przy stanie alarmowym 237 cm, a na nabrzeżu PKN Orlen - 787 cm przy stanie alarmowym 700 cm. We wtorek rano Wisła wlała się na bulwary im. Górnickiego w rejonie ul. Rybaki i portu jachtowego klubu Morka - ul. Rybaki i ul. Kawieckiego ze względów bezpieczeństwa zostały do odwołania całkowicie zamknięte dla ruchu. Służby miejskie, Państwowa Straż Pożarna i żołnierze WOT zabezpieczają budynki na bulwarach wiślanych przed zalaniem. Wisła zalała najniżej położoną ulicę w Płocku Rzeka zalała też ul. Gmury w dzielnicy Borowiczki, gdzie są domy jednorodzinne - to najniżej położona ulica w Płocku, sąsiadująca bezpośrednio z rzeką. Wcześniej, od wtorku rano, mieszkańcy zabezpieczali tam domostwa workami z piaskiem, które dostarczyły służby miejskie. Jeszcze w poniedziałek na wypadek ewakuacji przygotowano miejsca noclegowe w jednym z internatów - Bursie Płockiej. We wtorek po południu w Płocku obradował sztab kryzysowy z udziałem m.in. wojewody mazowieckiego Konstantego Radziwiłła i przedstawicieli Wód Polskich. Na podstawie opinii ekspertów zadecydowano wówczas, aby na razie nie wprowadzać do akcji lodołamaczy. Wody Polskie poinformowały, że czoło tworzenia się pokrywy lodowej jest na wysokości Popłacina, a przewidywania wskazują, że proces powodujący wzrost stanu wody potrwa około 40 godzin - potem sytuacja powinna się ustabilizować. Jak zapewnił wiceszef MSWiA Maciej Wąsik, strażacy wraz z innymi służbami przez całą noc zajmowali się zabezpieczeniami i monitorowaniem przy wiślanych wałach. "Dopóki poziom wody nie będzie bezpieczny, nie przestaniemy działać w tym obszarze" - poinformował Wąsik. "Bezpieczeństwo mieszkańców jest priorytetem" - dodał. Do sytuacji w Płocku odniósł się też w środę na Twitterze prezes Wód Polskich Przemysław Daca. "Zgodnie z oczekiwaniami na skutek mrozu czoło stałej pokrywy lodowej przesunęło się od Płocka w górę rzeki. Zmniejszyło to dynamikę wzrostu wody w powiecie. Z zaplanowanej ewakuacji (115 osób) skorzystało sześć osób. Przepływy stabilne od 7h (973 m3/s)" - napisał Daca.