"Niestety niedźwiedź nie przetrwał. Zrobiliśmy sekcję zwłok zwierzęcia i czekamy na jej wyniki" - powiedział PAP wicedyrektor TPN Filip Zięba. 30 grudnia ub.r. kiedy Doliną Kościeliską spacerowały tłumy turystów, niedźwiedzica wyszła ze swojej gawry w masywie Organów i wpadła do Potoku Kościeliskiego poniżej Polany Pisanej w Tatarach. Zwierzę było tak osłabione, że nie potrafiło się wydostać z wody o własnych siłach. Przyrodnicy TPN pomogli wówczas bezradnemu zwierzęciu wydostać się z wody i przenieśli w bezpieczne miejsce z dala od szlaku turystycznego. Niedźwiedzica została ogrzana, założono jej obrożę telemetryczną i podano jej środki wzmacniające i odżywcze. Przez kolejne tygodnie pracownicy TPN śledzili sygnał wysyłany z obroży. Wskazywał on początkowo, że niedźwiedzica nie śpi i jest aktywna. Po ok. 2 tygodniach sygnał zaczął wskazywać, że zwierzę pozostaje w jednym miejscu. Niestety po sprawdzeniu okazało się, że zwierzą padło. Zdaniem specjalistów przerwanie zimowego snu niedźwiedziom jest dla nich śmiertelnie niebezpieczne. Przed zapadnięciem w sen zimowy niedźwiedzie gromadzą zapas tłuszczu, który powinien im wystarczyć do wiosny.