Informację o śmierci ks. Dymera potwierdziła kuria szczecińsko-kamieńska. Kuria ma wydać w tej sprawie komunikat.Jak wcześniej pisaliśmy, sprawa ks. Dymera i chłopców, których miał wykorzystać seksualnie, od 25 lat pozostaje bez rozstrzygnięcia. Pisał o niej kwartalnik "Więź". Redaktor naczelny czasopisma Zbigniew Nosowski w cyklu reportaży "Przeczekamy i prosimy o przeczekanie" zwracał uwagę, że przez ponad ćwierć wieku ofiary nie doczekały się sprawiedliwości, chociaż problem zgłaszały kolejnym biskupom. W archidiecezji szczecińskiej o wykorzystywaniu nieletnich wiedziano już w 1995 roku. Kościelny trybunał uznał winę ks. Dymera jednak dopiero 13 lat później. Ten złożył apelację. Ostatecznego wyroku instytucji Kościoła do dziś nie ma. Rozstrzygnięcie nie zapadło także przed sądami świeckimi, a duchowny przez lata kontynuował karierę. Dopiero kilka dni temu odwołano go z funkcji dyrektora szczecińskiego Instytutu Medycznego. Jeszcze wczoraj w oświadczeniu abp Wojciech Polak pisał: "Uważam, że niesłychana przewlekłość kościelnych procedur w sprawie ks. Andrzeja Dymera oraz brak odpowiedniego traktowania osób skrzywdzonych na wielu etapach tego postępowania nie mają żadnego usprawiedliwienia". Odwołany w ubiegłym tygodniu Ks. Dymer to do niedawna dyrektor Instytutu Medycznego w Szczecinie, a wcześniej m.in. założyciel Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego w tym mieście. Kapłan miał wykorzystywać seksualnie m.in. nieletnich podopiecznych ogniska młodzieżowego w Szczecinie. Przypomnijmy, zarzuty o nadużycia seksualne stawiane ks. Andrzejowi Dymerowi były znane jego przełożonym kościelnym już od 1995 roku, a w 2004 rozpoczął się jego proces kanoniczny, cztery lata później zakończony uznaniem winy przez kościelny trybunał. Treść wyroku została jednak upubliczniona dopiero w ubiegłym roku przez redaktora naczelnego Więzi. Ks. Dymer złożył apelację i oczekiwał na wyrok. 31 grudnia 2017 r. ruszył w sądzie archidiecezji gdańskiej proces drugiej instancji. Pod koniec ubiegłego tygodnia ks. został odwołany z funkcji dyrektora Instytutu Medycznego w Szczecinie. Przez tych wiele lat duchownego nie spotkała ani kara, ani ostracyzm w Kościele. Przez długi okres nie odsunięto go też od pracy z dziećmi.