Przypomnijmy, Jan Lityński, działacz opozycji demokratycznej w PRL, a później poseł oraz doradca byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego zmarł w niedzielę w wieku 75 lat. Zginął, ratując psa, który wpadł do Narwi. - Szybko złapaliśmy nić porozumienia i tak już potem pozostało - mówił Komorowski w programie "Prezydencki i Premierzy" w Polsat News. - Był przykładem człowieka, polityka, który w imię potrzeb wolnej i demokratycznej Polski był zdolny do współpracy również z dawnymi przeciwnikami politycznymi - dodał. - Ze względu na swój charakter i życiorys był wiarygodny dla wielu środowisk politycznych - stwierdził. - Łatwo łapał kontakt i budził szacunek, bo miał życiorys, który buduje wiarygodność - dodał. Miller: Wiedziałem, że bardzo lubił zwierzęta, zwłaszcza psy Lityńskiego wspominał również Leszek Miller, który poznał go podczas obrad Okrągłego Stołu. - Wyróżniał się energią i żywotnością, wszędzie go było pełno - powiedział były premier. - Potem widywałem go w Sejmie. Zawsze był pogodny, życzliwy, miły i ciepły - dodał. - Wiedziałem, że bardzo lubił zwierzęta, zwłaszcza psy. To, że rzucił się żeby ratować swojego psa, to jest dla mnie niezwykły wyraz człowieczeństwa - stwierdził. Jana Lityńskiego wspominał również były premier Jan Krzysztof Bielecki. - Zawsze kojarzyłem go z tej wesołej strony. On był takim "dobrym socjalistą", który rozumiał jednak, że w Polsce musi być kapitalizm, musi być prywatna własność - powiedział.