- Nigdy tego nie wykluczałem - zaznaczył w odpowiedzi na pytanie, czy będzie starał się objąć w przyszłości urząd prezydenta. podkreślił w programie "Kawa na ławę" w TVN, że o jego starcie w wyborach zdecydują środowiska, które zechcą go wesprzeć. - Zobaczymy za dwa lata - dodał. Poproszony o ocenę półmetka kadencji Lecha Kaczyńskiego stwierdził, że nie może być w pełni obiektywny w tej sprawie. - Byliśmy w ostrej konkurencji, szczególnie w czasie ostatnich wyborów prezydenckich - tłumaczył. - Dzisiaj prezydent nie ukrywa dystansu do wielu posunięć mojego rządu i nie jest wykluczone, że będziemy ponownie konkurować - zaznaczył Tusk. Jak przyznał, opozycja i "niekwestionowany patron tej opozycji" - prezydent Kaczyński - chcą "sparaliżować niektóre posunięcia rządu i koalicji". Zdaniem Tuska, prezydent Kaczyński "jak żaden z jego poprzedników" mocno angażuje się "we wsparcie konkretnej partii politycznej". - Ma w ręku bardzo silny argument, jakim jest prezydenckie weto - dodał. - Prawdziwa próba nastąpi pod koniec roku, kiedy prezydent Lech Kaczyński będzie miał na biurku kluczowe ustawy, których zadaniem nie jest zyskiwanie popularności - podkreślił. Jego zdaniem, żaden rząd do tej pory nie miał tak "twardej i konsekwentnej niechęci do swoich działań". Premier wytłumaczył, że chodzi mu o ilość akcji strajkowych i "nastawienie central związkowych". Tusk powiedział, że "nie ma co się bać" ewentualnych protestów. - Trzeba być odpornym - ocenił. Zapytany o doniesienia prasy, że od marca do maja korzystał 13 razy z samolotu rządowego na trasie Warszawa-Gdańsk, co miało kosztować 218 tys zł., premier odpowiedział, że "zdecydowanie częściej" lata do Gdańska korzystając z samolotów rejsowych. - Nie chcę robić z tego spektaklu - stwierdził. - Nie używałem hasła tanie latanie, tylko tanie państwo - dodał. Tusk podkreślił, że z budżetu "na utrzymanie władzy" w tym roku wydawane są "mniejsze pieniądze" niż za poprzednich rządów. - Udało mi się w ciągu ośmiu miesięcy, przy wszystkich błędach i wadach, zbudować najtańszy rząd, jeśli chodzi o funkcjonowanie - podkreślił. Komentując swoją niedawną wizytę w Ameryce Południowej ocenił, że "plan wizyty wyglądał identycznie jak plan wizyty 6 innych głów państw europejskich". - Tylko w Polsce uznano wyprawę do Peru za wycieczkę - zaznaczył. Premier powiedział także, że nie żałuje tej wizyty, tylko tego, że "nie potrafiliśmy zadbać o informację w związku z wyjazdem". Jego zdaniem, kluczowa dla utrzymania możliwie niskich cen benzyny jest "twarda złotówka", szczególnie względem dolara. - Nie mam wpływu na ceny ropy na świecie. Nie jestem szejkiem - dodał. Pytany o to, czy i jak dokona rekonstrukcji rządu premier zaznaczył, że "przez osoby trzecie czy media" nie będzie informował ministrów o swojej ewentualnej negatywnej wobec nich ocenie.