W związku z ostrzelaniem wioski i śmiercią cywilów, zatrzymano przed tygodniem siedmiu polskich żołnierzy. Sześciu prokuratura zarzuciła zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi od 12 lat więzienia do dożywocia. Siódmemu postawiono zarzut ataku na niebroniony obiekt cywilny, zagrożony karą 25 lat więzienia. Gen. Pietrzyk zapytany, czy dopuszcza możliwość, że żołnierze mogliby z zimną krwią ostrzelać wioskę, wiedząc, że strzelają do cywilów, odparł: - Nie, nie, absolutnie nie wierzę w taką sytuację. Bo ja ich znam, to nie jest ich pierwsza misja. Żołnierz polski nie strzela do cywilów. Oni zawsze by sprawdzili, kto jest obiektem tego ostrzału, po prostu w to nie wierzę - powiedział. - Nie jestem tu obrońcą, natomiast jestem żołnierzem, czy byłym żołnierzem w tej chwili, który zna tych chłopaków w większości osobiście i ja wiem na co ich stać, to są ludzie honoru - mówił Pietrzyk. Pytany czy wierzy, że żołnierze mogli fałszować meldunki, Pietrzyk odpowiedział: - To mogło się zdarzyć, pod wpływem różnych nacisków, różnych, nam nieznanych dzisiaj okoliczności. Ludzie w stresie działają w sposób nie zawsze odpowiedzialny, nie zawsze wiarygodny. - Jest mi po prostu żal, że doszło do takiej sytuacji. Ja cały czas, mimo wszystko, jestem żołnierzem, czuję się żołnierzem. Dla mnie jest to niewiarygodna historia wręcz. Choć wiem, po moim osobistym doświadczeniu, że ludzie w głębokim stresie mogą się zachować w różny sposób (...) Stres powoduje naprawdę najdziwniejsze zachowania - podsumował. Gen. Pietrzyk podkreślił, że cała sprawa wymaga "naprawdę bardzo dogłębnego zbadania, obiektywnego". W jego opinii, sposób zatrzymania żołnierzy "przekroczył chyba wszelkie normy, jakie wobec żołnierza polskiego powinno się stosować". Gen. Pietrzyk podkreślił, że od wielu lat zna batalion, w którym służyli zatrzymani żołnierze. - To są ludzie tak odpowiedzialni, że na każde wezwanie stawiają się, nie ma potrzeby zakładać im kajdanek, maskować i poniżać - powiedział ambasador. Sposób w jaki zatrzymano żołnierzy to, jego zdaniem, "poniżenie godności żołnierza". W ocenie gen. Pietrzyka, proces żołnierzy będzie miał "ogromne" znaczenie dla polskiej armii, "bo jest to pierwszy tego typu proces w naszej historii". - Jestem głęboko przekonany, że mimo wszystko, ta prawda będzie korzystna dla naszych żołnierzy, naszego wojska. A jeżeli nie, to myślę, że jedyne działanie, to jest wyświetlić do końca - brutalnie, nie próbując zamiatać niczego pod dywan - całą prawdę, całą historię, bo to tylko nas wzbogaci, a nie zaszkodzi - mówił. Według prokuratury, zatrzymani żołnierze ostrzelali afgańską wioskę kilka godzin po ataku na polski patrol, a w osadzie nie było bojowników. Sześcioro Afgańczyków zostało zabitych, dwie kolejne osoby zmarły w wyniku odniesionych ran. Wśród poszkodowanych były dzieci i kobiety - trzy z nich zostały trwale okaleczone. Do tragicznego zdarzenia doszło 16 sierpnia, gdy żołnierze otworzyli ogień w kierunku zabudowań. Według nieoficjalnych informacji, w osadzie trwały uroczystości weselne. Czwartkowa "Gazeta Wyborcza" podała, że rozkaz, by ostrzelać trzy wioski, został wydany, zanim żołnierze w ogóle wyjechali na patrol.