Kilkadziesiąt tysięcy ludzi wyruszyło w drogę do domu z wypoczynku na Podhalu. Efekt - pokonanie stu kilometrów może zająć nawet sześć godzin. Szczyt wyjazdów minął tylko w Zakopanem, po stolicy Tatr jeździ się już normalnie. Korek w stronę Krakowa zaczyna się przed Poroninem i ciągnie się w stronę Nowego Targu, Klikuszowej i Rdzawki. Samochody jadą bardzo powoli, z prędkością zaledwie 10-20 kilometrów na godzinę. Dalej ruch hamują światła w Skomielnej Białej. Kierowcy mogą odetchnąć dopiero na dwupasmówce z Lubnia do Krakowa, ale tam jazdę utrudniają opady śniegu. Dwukilometrowy korek utworzył się natomiast na obwodnicy Krakowa - zaczyna się na wysokości lotniska w Balicach, a kończy przed bramkami płatnej autostrady A4. - Stoi się raczej, niż się jedzie - mówią kierowcy reporterowi RMF FM Maciejowi Grzybowi. Policja radzi, by wracający z Podhala wybierali objazd przez Czarny Dunajec. Można też kierować się na przejście graniczne w Chochołowie i dalej przez Słowację w kierunku przejścia granicznego w Korbielowie. Nie tylko zakopianka Fatalnie podróżuje się nie tylko zakopianką. Z powodu śniegu trudne warunki są na drogach Podlasia. Na głównych trasach zalega błoto pośniegowe, inne w ogóle nie są odśnieżone. Najgorsza sytuacja jest na drogach lokalnych. Uważać trzeba też na Podkarpaciu. Tam śniegu jest mniej, ale i tak ślisko. Sporo problemów czeka kierowców na Dolnym Śląsku. Najgorzej jeździ się w kotlinach - Kłodzkiej i Jeleniogórskiej. Tam miejscami drogi są białe i śliskie. Jeśli więc planujecie wyjazd w góry, nie zapomnijcie zabrać ze sobą łańcuchów na koła. Bez nich nie wjedziecie na kilka odcinków w okolicach Karpacza. Na zaśnieżone drogi skarżą się kierowcy PKS-u. Na dworzec we Wrocławiu przyjeżdżają nawet z półgodzinnym opóźnieniem. Jazda bocznymi trasami była naprawdę nieciekawa, trzeba uważać - mówili reporterce RMF FM Barbarze Zielińskiej. Znacznie lepiej jeździ się w okolicach samego Wrocławia. Tam drogi są czarne. Na Mazowszu - podobnie jak i na Dolnym Śląsku - im dalej od dużego miasta, tym drogi w gorszym stanie. I tak o ile dobrze jeździ się po Warszawie, o tyle poza granicami stolicy - błoto i śnieg; im mniejsza droga, tym bardziej ślisko. Na szczęście, większych wypadków od wczoraj nie zanotowano. W stolicy Wielkopolski uważać muszą nie tylko kierowcy. Od kilku godzin pada tam śnieg, a piesi muszą dokonywać cudów ekwilibrystyki, by przejść zaśnieżonymi chodnikami. Jest ślisko, są miejsca takie, że trzeba posypać - mówili naszemu reporterowi Piotrowi Świątkowskiemu poznaniacy