W październiku HFPC zwróciła się do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego w sprawie przesłuchania ok. 60 chorych o "różnym stopniu otępienia", leczonych w klinice neurologii szpitala MSWiA. Według HFPC, w trakcie przesłuchań z pokoi usuwano ich opiekunów, a u chorych pojawił się lęk i osłabienie zaufania do lekarzy. HFPC pytała o legalność zdobycia danych chorych, o to czy przesłuchujący znali schorzenia przesłuchiwanych i w ilu przypadkach przesłuchania odbyły się z udziałem psychologów. HFPC chciała także wiedzieć, czy przesłuchiwanie 60 chorych w sprawie, w której straty Skarbu Państwa obliczane są hipotetycznie na 650 tys. zł, jest zgodne z zasadą rzetelnego procesu oraz gospodarności. W odpowiedzi dla Fundacji prokurator krajowy Marek Staszak zapewnił, że wszystko przebiegało zgodnie z prawem. Odnosząc się do celowości i legalności takich przesłuchań, Staszak podkreślił, że na prokuraturze ciąży "powinność wszechstronnego wyjaśnienia wszystkich istotnych okoliczności sprawy, w tym zgromadzenia i następnie dokonania oceny wszelkich dostępnych dowodów". Staszak przypomniał, że przedmiotowe postępowanie Prokuratura Okręgowa w Warszawie wydzieliła ze śledztwa w sprawie kardiochirurga dr. Mirosława G. (w ostatnią sobotę listopada staje on przed sądem, razem z tymi, którzy mieli mu wręczać "korzyści majątkowe"). Właśnie tym Staszak tłumaczy, dlaczego świadkom "mogły być zadawane pytania nawiązujące do zachowań korupcyjnych". Zarazem podkreślił, że nie ustalono, by wobec któregokolwiek ze świadków chorych na Alzheimera wdrożono postępowanie o korupcję. W liście Staszak poinformował, że funkcjonariusze CBA lub policji dysponowali dokumentacją medyczną poszczególnych świadków, dzięki czemu decydowali, czy ich zeznania w ogóle są możliwe, czy też należy od tego odstąpić. "Nie przesłuchiwano świadków, których stan zdrowia to uniemożliwiał lub gdy ta czynność mogłaby mieć negatywny wpływ na stan zdrowia świadka" - napisał Staszak. Dodał, że w takim przypadku przesłuchiwano członków rodziny świadka. Podkreślił, że gdy była wątpliwość co stanu psychicznego świadka, przy przesłuchaniu był obecny psycholog. Przesłuchujący zadawali pytania według listy sporządzonej przez prokuraturę. Według Staszaka dotychczas przesłuchano 4200 pacjentów i z uwagi na "obszerność materiału dowodowego" nie jest możliwe podanie, wobec ilu świadków odstąpiono od przesłuchania lub zrobiono to przy udziale psychologa. Prokurator krajowy wyjaśnił, że wykorzystywanie danych pacjentów było uzasadnione potrzebami postępowania, bowiem "ze względu na specyficzny przedmiot postępowania koniecznym stało się procesowe ustalenie, czy poszczególni pacjenci byli leczeni w klinice neurologii, jaki był ich stan zdrowia oraz jakie zabiegi w rzeczywistości zostały przeprowadzone". Według Staszaka należało to wyjaśnić w celu weryfikacji tezy, zgodnie z którą miało dojść do wyłudzenia refundacji z tytułu tzw. świadczeń jednodniowych. W piśmie podkreślono, że dotychczas nie wpłynęły skargi co do usuwania opiekunów osób chorych z pomieszczeń, gdzie byli oni przesłuchiwani ani też co do "aroganckiego zachowania przesłuchujących". Według Staszaka, "brak jest również sygnałów uzasadniających przypuszczenie, iż kwestionowane czynności procesowe sprowadziły negatywne skutki dla stanu zdrowia przesłuchiwanych". Staszak prosi Fundację o konkretne przykłady nieprawidłowości, bo dopiero wtedy będzie możliwa ich "wnikliwa weryfikacja". "Gazeta Wyborcza" podawała niedawno - powołując się na lekarzy i rodziny chorych - że funkcjonariusz pytał np. chorą z zaawansowanym otępieniem, czy miała wykonaną tomografię komputerową, czy rezonans magnetyczny, a chora twierdziła, że w ogóle nie jest leczona. Innego pacjenta, którego kontakt ze światem ogranicza się do zdania: "Ja jestem niesforny Mateuszek", policjant wypytywał, jakie badania mu robiono i kiedy. U kilku chorych po przesłuchaniu pojawiły się objawy ostrej psychozy i trzeba im było podawać leki psychotropowe - pisała "GW". W lutym 2007r. CBA "zabezpieczyło" w szpitalu 6 tys. historii chorób, które rozesłało po komisariatach w celu przesłuchań wszystkich pacjentów kliniki z okresu listopad 2006-styczeń 2007. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga w lutym 2008 r. prawomocnie umorzyła śledztwo wobec tych działań CBA, wszczęte z doniesienia szefa okręgowej izby lekarskiej Andrzeja Włodarczyka. Akcję CBA uznano za zgodną z prawem.