przestrzegł w środę przed pochopnym ocenianiem stanu wojennego. Jego zdaniem, 13 grudnia 1981 roku to jeden z momentów w polskiej historii, który wymaga głębokiego zastanowienia. - Ostrożnie z tymi osądami. (...) Są w dziejach Polski momenty, które wymagają głębszego zastanowienia - stan wojenny jest jednym z takich punktów - mówił były prezydent - honorowy patron konferencji "Stan wojenny - spojrzenia po 25 latach", która odbywa się w Warszawie. Były prezydent postulował ostrożność w osądzaniu gen. i jego pokolenia. Choć on sam - jak mówił - postąpiłby inaczej niż Jaruzelski i "dołączyłby do ludzi", to pokolenie generała, który ogłosił stan wojenny - zdaniem Wałęsy - jest "pokoleniem nieszczęśliwych czasów". Zobacz nasz raport specjalny: 25 lat później - rocznica stanu wojennego - Gdyby ci ludzie mogli wychowywać się w innych czasach, to część z nich mogłaby być bohaterami - ocenił. Wałęsa przypomniał, że jako działacz związkowy w rozmowach z "wielkimi tego świata" pytał, czy jest szansa na "urwanie się sowietom". - Nikt nie dawał nam żadnych szans - podkreślił. Według niego, te oceny były wynikiem lekceważenia takich wartości, jak wiara w Boga i analizowania tylko siły militarnej i finansowej. - A okazało się, że Polak został papieżem. Ten papież porwał za sobą Polaków i inne narody. Nasze zwycięstwo - jakim był upadek komunizmu - oparte było na wierze - podkreślił Wałęsa.