Dzięki Gerardowi Trefoniowi, który od lat zbierał obrazy - dzieła śląskiej sztuki nieprofesjonalnej, starostwu tarnogórskiemu, które zainteresowało się kolekcją i "Dziennikowi Zachodniemu", który od roku walczył o godne miejsce dla zbiorów, region zyskuje atrakcję turystyczną o wielkiej wartości artystycznej i historycznej. Gerard Trefoń z Rudy Śląskiej zebrał dzieła ponad 250 autorów nieprofesjonalnych. Perełkami w kolekcji są śląscy naiwiści, doceniani na świecie, kupowani za spore pieniądze. Po 50 latach zbierania dzieł i upychania ich w coraz ciaśniejszym domu, Trefoń postanowił przekazać zbory tam, gdzie zostaną godnie zaprezentowane. - Nie chcę, by to wszystko poszło na marne - mówił gazecie w marcu. Podczas następnej wizyty zdradził, że zbiorami interesuje się kolekcjoner z Kanady. - Jestem rozdarty - zwierzał się "DZ". - Gdzie ja to przekażę? Za ocean? Dlaczego to nie może zostać na Śląsku? Nasze dzieci, młodzież - kto to zobaczy? Niewielu chciało mu pomóc. Prezydenci czy burmistrzowie kolejnych miast, które odwiedzał, kończyli rozmowę "oddzwonimy jutro". Józef Korpak, starosta tarnogórski, pomógł. Po tekstach "DZ" ściągnął Trefonia i jego kolekcję do zamku w Nakle Śląskim. W Barbórkę o godz. 15. w zamku w Nakle Śląskim otwarcie galerii, a do tego promocja książki Grażyny Herich i Mariana Grzegorza Gerlicha: "Stanisław Gerard Trefoń - przyjaciel malarzy gołębiego serca".