Nie milkną echa zajść w Białymstoku
Uczestnicy sobotniego (20 lipca) Marszu Równości w Białymstoku zostali zaatakowani przez środowiska kibicowskie i narodowe. Jak poinformował wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński, 25 chuliganów zostało zatrzymanych i usłyszało zarzuty. "Nie było i nie ma przyzwolenia na chuligańskie zachowania, godzące w prawa innych" - oświadczyła minister Elżbieta Witek.
Przypomnijmy, że był to pierwszy Marsz Równości, jaki odbył się w Białymstoku.
Podczas wydarzenia doszło do licznych incydentów. Uczestnicy zostali obrzuceni m.in. butelkami, kamieniami i petardami. Maszerujących wulgarnie wyzywano, opluwano, doszło również do pobić; na jednym z filmików widać, jak grupka mężczyzn atakuje młodą kobietę.
25 osób zostało zatrzymanych - poinformował Jarosław Zieliński. Cztery osoby są podejrzane o popełnienie przestępstw m.in. rozboju, naruszenia nietykalności i znieważenie funkcjonariuszy oraz użycia groźby. 16 osób ukarano mandatami. Jedna policjantka przebywa w szpitalu na badaniach.
"Zapewniam, że nie ma na takie zachowania przyzwolenia i każdy, kto dopuścił się naruszenia prawa, musi liczyć się z konsekwencjami. Policja zawsze reaguje i zebrane dowody przekażemy prokuraturze. Nieważne są sympatie i głoszone hasła - ważne dla nas jest przestrzeganie prawa" - napisał na Twitterze rzecznik Komendy Głównej Policji insp. Mariusz Ciarka.
"Wczoraj w Białymstoku policja robiła wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom legalnych zgromadzeń i mieszkańcom miasta. 25 chuliganów zostało zatrzymanych i usłyszało zarzuty z Kodeku karnego i Kodeksu wykroczeń. Wszyscy, którzy złamali prawo, zostaną zidentyfikowani i ukarani" - zapewnił z kolei Zieliński.