Jak wynika z informacji naszego reportera, który rozmawiał z wiceministrem obrony Zenonem Kosiniakiem-Kamyszem, szanse na zakup nowych maszyn dla najważniejszych osób w państwie są małe. Oficjalnie przetarg na trzy lub - w rozszerzonej wersji - na cztery niewielkie samoloty jest przygotowany, ale ogłoszenia może się nie doczekać. Ministerstwo musi teraz bowiem oszczędzać na wszystkim - na delegacjach, samochodach, a nawet na kawie dla pracowników i gości. W kasie MON na samoloty nie ma pieniędzy, więc szef resortu Bogdan Klich zwrócił się do premiera o dotację celową lub pieniądze z jakiegokolwiek innego źródła. Jeśli jednak wziąć pod uwagę zapał Donalda Tuska i Jacka Rostowskiego do oszczędzania, to na taki zakup - wart setki milionów zlotych - trzeba będzie jeszcze poczekać.