Wprawdzie po wielu tygodniach akcji protestacyjnej pielęgniarek rząd zaproponował im podwyżki, to jednak nie wszystkie siostry kwota 200 złotych brutto satysfakcjonuje. Podwyżka wydaje się pielęgniarkom za mała, a na dodatek nie bardzo wiadomo skąd te pieniądze wziąć. Dyrektorzy szpitali bezradnie rozkładają ręce i twierdzą, że o niczym nie wiedzą. Nieśmiało wskazują na kasę chorych. - Kasa chorych nie płaci. Nie ma w statucie czegoś takiego jak zapis mówiący o tym, że odpowiada za fundusz płac. Kasa chorych w statucie ma zapisane jedno: płaci za świadczenia medyczne. O pieniądze mogą zwracać się wyłącznie do urzędu marszałkowskiego a bezpośrednio właściwie do władz resortu zdrowia - powiedziała Ewa Cieciorko, rzeczniczka Dolnośląskiej Regionalnej Kasy Chorych. W urzędzie marszałkowskim, który jest organem założycielskim dla większości placówek w regionie odsyłają do dyrektorów tych placówek. Twierdzą, że dyrektorzy sami mają wygospodarować środki na podwyżki a potem negocjować z kasą chorych. I tak koło się zamyka.