Miller, pytany o zakończenie prac nad raportem komisji dotyczącym katastrofy powiedział, że trzeba jeszcze poczekać na niektóre materiały z Rosji. - Te dwie partie dokumentów, które dostaliśmy w ostatnich dniach, niestety jeszcze nie są kompletne, a w związku z tym dalej czekamy - powiedział szef MSWiA dziennikarzom. Minister dodał, że chodzi o dokumenty dotyczące lotniska w Smoleńsku. - Mielibyście państwo do komisji pretensje, gdyby wydała raport bez uwzględnienia tych aspektów, które trzeba wyczytać z dokumentów rosyjskich - zaznaczył. Miller zaznaczył, że pytania o to, kiedy dokumenty te dotrą do Polski, "trzeba kierować do tych, którzy te przesyłki przygotowują". Odnosząc się do kwestii analizy nagrań rozmów z kokpitu tupolewa minister powiedział, że gdyby były już wszystkie dokumenty, to - jak mówił: "pewnie popędzalibyśmy zespół ekspertów, który pracuje". - Ponieważ tak czy inaczej komisja nie skończy swojej pracy w najbliższych dniach, to w związku z tym dajemy tym ekspertom czas do spokojnej pracy - powiedział. Nad nagraniami dla potrzeb prokuratury pracują specjaliści z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, zaś dla komisji bada je Centralne Laboratorium Kryminalistyczne w Warszawie. - Wykorzystujemy wszelkie drogi kontaktu rosyjsko-polskiego, aby doprowadzić do uzyskania wszystkich dokumentów niezbędnych do zakończenia postępowania wyjaśniającego, ale na pewno interwencje Edmunda Klicha również przyczyniły się do uzyskania tych dokumentów, które przyszły w ostatnich tygodniach - ocenił Miller. W lipcu Edmund Klich wystosował pismo do władz Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, w którym poprosił o udostępnienie różnych dokumentów z prac MAK. W sierpniu ponowił swój wniosek. Przedstawicielowi Polski przy MAK chodziło m.in. o dokumentację lotniska w Smoleńsku, raport z oblotów technicznych tego lotniska, zapis rozmów z wieży kontroli lotów w dniu katastrofy i protokoły przesłuchań świadków. Na początku września Klich, który jest polskim przedstawicielem akredytowanym przy MAK, przywiózł do Polski dokumentację liczącą w sumie około 80 stron. Były wśród nich materiały dotyczące m.in. kwalifikacji zawodowych oraz poziomu wyszkolenia ogólnego i specjalistycznego kontrolerów lotów, którzy pracowali na lotnisku w Smoleńsku w dniu katastrofy - 10 kwietnia. Polska komisja dostała też m.in. dokumenty dotyczące kontrolerów, którzy pracowali na lotnisku 7 kwietnia, gdy lądowały tam samoloty premierów Rosji i Polski: Władimira Putina i Donalda Tuska. MAK podał wtedy, że przygotowuje już dla Polski kolejną porcję materiałów.