- Młodociani żebracy, jeśli spotka ich policyjny patrol, będą legitymowani. Następnie ich sprawa zostanie skierowana do sądu rodzinnego; za żebractwo karani będą bowiem przede wszystkim rodzice nieletnich lub ich opiekunowie - mówi nadkomisarz Andrzej Orchel z krakowskiej policji. Okazuje się, że prawie pół tysiąca nieletnich z Krakowa żebractwo traktuje jako wyjątkowo dochodowe zajęcie. Rekordziści - jak tłumaczy w rozmowie z reporterem RMF FM - ksiądz Andrzej Augustiański, krakowski opiekun "trudnej młodzieży" - potrafią uzbierać nawet kilka tysięcy złotych. I choć większość z nich deklaruje, że zebrane pieniądze przeznaczy na podręczniki lub wakacyjny wyjazd, to jest pewne, że część z tej kwoty pójdzie na alkohol lub narkotyki - dodaje. - Większość żebrzących na ulicach dzieci robi to pod przymusem - zaznacza ksiądz Augustiański. - Jest zmuszona poprzez okoliczności albo przez najbliższych, którzy w ten sposób czerpią dochody i żyją całymi rodzinami, albo przez rówieśników, którzy następnie dzielą się łupem - wyjaśnia. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Macieja Grzyba: