Choroba zaatakowała Marysię równo rok temu, w kwietniu. Wykryto guza mózgu - rdzeniaka zarodkowego (Medulloblastoma anaplastyczna). "Nazwę tej choroby trudno jest nawet wypowiedzieć, a co dopiero z nią walczyć. A Marysia walczy - codziennie od roku" - podkreślają rodzice.Po diagnozie natychmiast zapadła decyzja o operacji. Lekarze wycięli większość guza. Zostały niestety dwa 3-milimetrowe punkty na pniu mózgu. "Kolejny cios - guz Marysi to nowotwór o wysokim poziomie złośliwości, ze skłonnością do przerzutów. Rak siał spustoszenie, Marysia leżała blada, nie miała sił. Chemioterapia nie działała. W trakcie leczenia w Polsce, na skutek kilkukrotnej infekcji bakteryjnej płynu mózgowego i wielu tygodni intensywnej antybiotykoterapii w czasie śpiączki farmakologicznej, Marysia straciła wzrok, jej mięśnie zwiotczały, pojawiły się problemy z przełykaniem" - opowiadają rodzice.Dziecko przeszło konsultacje w Wiedniu, Londynie, Bostonie i Rzymie. Szansa na leczenie pojawiła się we włoskiej klinice. Marysia jest w połowie terapii, która daje efekty. Ale konieczna jest kontynuacja. "Pojechaliśmy tam dzięki ludziom, którzy wtedy postanowili nam pomóc i którzy w ten sposób uratowali nasze dziecko. Rozpoczęliśmy leczenie i rehabilitację. Dziś znów wraca strach. Strach o pieniądze na jego kontynuację. Wiemy, że przerwanie go w tym momencie to pewna wznowa, a przerwanie rehabilitacji uniemożliwi powrót do sprawności. Nie możemy do tego dopuścić! Marysię czeka seria megachemioterapii i autoprzeszczep komórek macierzystych szpiku - wszystko po to, aby całkowicie wykończyć nowotwór!" - piszą na portalu SiePomaga.pl rodzice 3-latki. "Ponownie prosimy o pomoc, bo wiemy, że tylko z Wami możemy dokonać cudu!" - piszą na portalu SiePomaga rodzice 3-latki. Zbiórka na leczenie Marysi trwa TUTAJ. Liczy się każda złotówka!